Choć politycy co i raz ingerują w nasze życie, to nigdy jeszcze po 1989 roku nie decydowali, co mamy robić w tak dosłowny sposób. Zakaz handlu w niedzielę setkom tysięcy osób da wolne, ale milionom Polaków do góry nogami wywróci życie. Czy tego chcemy czy nie, lepiej się do niego przygotować, choćby przy pomocy kalendarza.
Zmieniały się podatki, nacjonalizowano pieniądze z OFE, czy - ostatnio - zaostrzano zasady sprzedaży alkoholu, ale to nic przy wprowadzeniu zakazu handlu. Tak jak symbolem szarego PRL-u były puste półki, tak znakiem rozpoznawczym zmieniającej się Polski lat 90. były centra handlowe.
Możemy być ich zwolennikami albo przeciwnikami, ale trzeba przyznać, że jak mało co zmieniły sposób spędzania przez nas czasu wolnego. W każdy weekend parkingi są zapełnione, podobnie jak sklepy, a przy kasach tworzą się kolejki. Teraz stoimy u progu nowej przemiany.
4 marca 2018 roku będzie ostatnią symboliczną "wolną niedzielą". Ustawa o ograniczeniu handlu zaproponowana przez "Solidarność", a przyjęta przez większość parlamentarną Prawa i Sprawiedliwości wprowadza zakaz powoli. Najpierw w 2018 roku wyłączenia będą dotyczyć w założeniu dwóch niedziel w miesiącu, w przyszłym roku już trzech, a w następnym - wszystkich. Wyjątki będą nieliczne, np. tuż przed świętami czy w trakcie letnich wyprzedaży.
Która niedziela będzie wolna, a która z zakazem? Jednej zasady praktycznie brak. W praktyce będzie to wyglądało tak, że na przykład w kwietniu sklepy otworzą się w niedzielę tylko raz, tuż przed długim majowym weekendem. W grudniu natomiast zakaz będzie obowiązywał tylko w jedną niedzielę.
Zamieszanie będzie spore i nie zdziwię się, jak w najbliższą niedzielę, czyli 4 marca, część osób nie pójdzie na zakupy, myśląc, że sklepy są już zamknięte. Z kolei za tydzień czekam na informacje na Facebooku i Twitterze od wściekłych internautów, którzy pocałują klamkę Galerii Mokotów, hipermarketów Tesco czy sklepów Lidl.
Dlatego jako money.pl i Wirtualna Polska postanowiliśmy pomóc. W większości zwykłych kalendarzy na 2018 nie ma informacji, w które niedziele zakupów nie zrobimy. My więc oferujemy wam swójkalendarz WP. W jasny sposób pokazuje on, kiedy można wybrać się do sklepu w niedzielę, a kiedy jednak zaplanować zakupy choćby dzień wcześniej.
Kalendarz można wydrukować i powiesić na lodówce. W sobotę 3 marca kilkaset kalendarzy rozdamy też w centrum handlowym Blue City w Warszawie. Na rewersie kalendarza WP znajdują się informacje dotyczące wyłączeń od zakazu. A tych jest sporo. Handlować będą mogły m.in. stacje paliw, małe sklepiki, gdy za ich ladą stanie właściciel, czy cukiernie. Dozwolona będzie też sprzedaż w sklepach internetowych, więc kupować będzie można na przykład w Allani, Wakacje.pl czy Domodi. Oczywiście towary dostaniemy już w dniu powszednim.
Pytanie tylko, czy Polacy będą potrafili przyzwyczaić się do niehandlowych niedziel? Wątpię. Poparcie dla tego pomysłu wahało się w zależności od sondażu od 40 do 50 proc. Co innego jednak odpowiadać na pytania ankietera, a co innego nie móc kupić w niedzielę chleba czy nowych butów.
Przykład węgierski wskazuje, że zakaz handlu jest szczytną ideą, ale w obecnym świecie niewiele osób jest w stanie ją zaakceptować. Przypomnę tylko, że w Budapeszcie Victor Orban wycofał się ze swojego pomysłu, gdy tylko opozycja chciała zorganizować w sprawie niedziel referendum. Premier Węgier wiedząc, że przegra je z kretesem, postanowił sam przywrócić handel w niemal rok po jego wejściu w życie. Ciekawe kiedy i u nas opozycja wpadnie na podobny pomysł?