Pierwsze propozycje zmiany czasu padały już w XVIII wieku. Ich pomysłodawca - amerykański polityk i uczony Benjamin Franklin sugerował, by ludzie chodzili spać i wstawali wcześniej, w lepszy sposób wykorzystując światło słoneczne.
W 1907 roku Anglik William Willett opracował i sfinansował broszurę, w której proponował, by w okresie letnim zegary przestawiać o 80 minut. Uzasadniał, że dzięki takiej zmianie oszczędności na oświetleniu mogłyby sięgać nawet 2,5 mln funtów szterlingów rocznie.
Zobacz: * *Co z likwidacją zmiany czasu w Polsce?
Argument o oszczędnościach trafił na podatny grunt. Sześć lat po ukazaniu się publikacji Willetta, zmianę czasu wprowadziły Austro-Węgry oraz Niemcy. Wkrótce potem na podobne rozwiązanie zdecydowała się Anglia.
W Polsce zegary przestawiamy dokładnie od 1977 roku, choć pierwsze próby wprowadzenia zmiany czasu były już w okresie międzywojennym.
Kiedyś chodziło o oszczędności
Głównym powodem wprowadzenia zmiany czasu miała być oszczędność energii elektrycznej. Po przestawieniu zegarków w zimowych miesiącach, fabryki mogły dłużej pracować przy świetle słonecznym. I tak rzeczywiście było. Obecnie większość firm niezależnie od pory dnia czy nocy i tak korzysta ze sztucznego oświetlenia – argument o oszczędzaniu przestaje zatem mieć swoje uzasadnienie.
Jak wynika z raportu Komisji Europejskiej z 2007 r., wprowadzenie czasu letniego zwiększa zużycie energii na ogrzewanie.
Obecnie więcej mówi się o wadach niż o zaletach zmiany czasu. Koleje pasażerskie przy przejściu z czasu letniego na zimowy muszą specjalnie na jedną noc stworzyć nowy, tymczasowy rozkład jazdy. Część pociągów musi tej nocy stanąć na godzinę. Mniej komplikacji przysparza przejście z czasu zimowego na letni. W takiej sytuacji część transportów dociera po prostu z godzinnym opóźnieniem.
W raporcie "Zła zmiana - negatywne konsekwencje zmiany czasu" opublikowanym przez Fundację Republikańską i Stowarzyszenie Koliber w październiku 2016 roku stwierdzono również, że ma to negatywny wpływ na sektor bankowy. Banki co pół roku muszą bowiem wprowadzać modyfikacje do swoich systemów. To natomiast wiąże się z dodatkowymi kosztami. Część z nich decyduje się na wyłączenie swoich usług na kilka godzin, co z kolei powoduje utrudnienia dla klientów. Niedostępna staje się bankowość elektroniczna i płatności kartami. Nie działają niektóre bankomaty, przelewy dochodzą z opóźnieniem.
- Przerwy w dostępie do usług dla instytucji finansowych raczej nigdy nie będą dobre, gdyż mogą się przekładać na niższe przychody i marżę. Rynki finansowe na świecie również działają praktycznie 24 godziny na dobę, więc obecnie ciężko znaleźć jakiekolwiek benefity zmiany czasu. Statystyki wielu instytucji na świecie, w tym rządowych, nie wspierają argumentu o oszczędnościach wynikających ze zmiany czasu. Jest wręcz przeciwnie - zauważa Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.
Rozterki nocnej zmiany
Zmiana czasu powoduje również problemy dla pracowników i pracodawców. W trakcie przejścia z czasu zimowego na letni nocna zmiana trwa godzinę krócej. Eksperci zastanawiają się, czy w związku z tym pracownicy, tacy jak przykładowo stróże nocni powinni otrzymać mniejsze wynagrodzenie.
Kodeks Pracy nie reguluje tej kwestii wprost. Wykształcił się jednak pogląd, według którego pracownikowi przysługuje tzw. wynagrodzenie przestojowe. Krótszy czas pracy nie wynika bowiem z winy pracownika i jest on gotowy do świadczenia pracy w pełnym wymiarze godzin.
Nieco inaczej jest w przypadku zmiany z czasu letniego na zimowy, gdy pracownicy nocni spędzają w pracy godzinę dłużej. Wtedy też przysługuje im dodatkowy czas wolny lub wynagrodzenie za nadgodziny.
Zmiana czasu może też negatywnie oddziaływać na zdrowie, zaburzając wewnętrzny zegar biologiczny i zwiększając poziom stresu. Badania przeprowadzone przez kilka zespołów naukowców wskazują na podwyższone ryzyko zawału serca wśród mężczyzn, szczególnie podczas zmiany czasu z zimowego na letni.
To może być ostatnia zmiana
Zmiana czasu jest obecnie regulowana przez dyrektywę unijną, która weszła w życie w 2001 roku. Polska, tak jak inne kraje Unii Europejskiej, podjęła działania w celu rezygnacji z tych ustaleń i pozostania przy czasie letnim.
8 lutego br. Parlament Europejski przyjął rezolucję, która wzywa Komisję Europejską do przeanalizowania wspomnianej dyrektywy, co miałoby prowadzić bezpośrednio do likwidacji zmiany czasu.
Niewykluczone zatem, że najbliższe przesunięcie wskazówek z godziny drugiej na trzecią będzie jednym z ostatnich, a kraje Unii Europejskiej pójdą w ślady Rosji, Białorusi i Islandii, które zegarków nie przestawiają.