Polacy nie wierzą, że ZUS da im emeryturę - wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie money.pl. Niemal połowa wątpi, że dostanie świadczenie wynikające z opłacanych składek. Jednocześnie chętnie przeszlibyśmy na system kanadyjski, czyli emeryturę obywatelską w równej wysokości dla wszystkich.
- Nie wierzę w emerytury. Stawiam na swoje dzieci - powiedział kilka lat temu ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak. Nic dziwnego, że skoro nawet politycy nie ufają Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych, to i Polacy średnio liczą na wysokie świadczenia w przyszłości.
Tylko co 20. z nas zdecydowanie twierdzi, że dostanie emeryturę wprost wynikającą z wpłaconych do systemu składek. 22 proc. odpowiada, że "raczej tak". Jednocześnie aż 27 proc. nie jest zdecydowanych.
Po drugiej stronie barykady ankietowanych jest dużo więcej. Blisko połowa, bo aż 47 proc. pytanych na zlecenie money.pl w panelu Ariadna oceniła, że gdy przejdzie na emeryturę, ZUS nie wypłaci świadczenia na jakie zasługują.
Co ciekawe, wiara w emerytury z ZUS jest całkiem silna wśród wyborców PiS. Pesymistami w tej kwestii jest 35 proc. zwolenników partii rządzącej, a optymistami aż 40 proc. Z wyborcami PO jest na odwrót.
Problem polega też na tym, że bardzo niskim zaufaniem cieszy się wśród Polaków sam Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Aż 57 proc. respondentów stwierdziło, że nie ma zaufania do ZUS - odmienne zdanie ma tylko 23 proc. osób. Warto zwrócić uwagę, że tylko 3 proc. osób zaznaczyło odpowiedź "zdecydowanie mam zaufanie".
- Na pewno nie będą to emerytury godne. Raczej będą też na "g": głodne. W najlepszym wypadku będzie to emerytura obywatelska - mówił niedawno w programie "Money. To się liczy" Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Polacy chcą emerytur obywatelskich
Money.pl spytał, czy alternatywą dla obecnego systemu emerytalnego może być emerytura obywatelska. Rozwiązanie w uproszczeniu polega na wypłacaniu wszystkim tej samej kwoty. Najczęściej prawo do emerytury dostaje się po przepracowaniu określonej przez państwo liczby lat. Kwota nie jest duża, co zachęca wszystkich do oszczędzania na przyszłość.
Aż 42 proc. odpowiedziało, że jest skłonne przejść na system emerytury obywatelskiej. Niezdecydowanych jest 26 proc. Przeciwnych takiemu rozwiązaniu jest 32 proc. ankietowanych przez money.pl.
Dużo częściej za emeryturą obywatelską opowiadają się wyborcy PiS niż PO - odpowiednio 60 i 35 proc. badanych.
PPK? Nie słyszałem
Aż 70 proc. osób, które wzięły udział w przeprowadzonym dla money.pl badaniu na panelu Ariadna pod koniec kwietnia, nie zna rządowych planów reformy emerytalnej nawet ze słyszenia.
Co ciekawe, choć pomysł Pracowniczych Programów Kapitałowych wyszedł z rządu Prawa i Sprawiedliwości, to częściej znają go wyborcy Platformy Obywatelskiej. Według ankiety słyszało o nim 39 proc. partii Grzegorza Schetyny. W przypadku PiS ten odsetek jest o trzy punkty procentowe mniejszy.
Przypomnijmy, że Pracownicze Plany Kapitałowenie zastąpią obecnego, zusowskiego systemu emerytalnego, lecz mają stanowić dodatkowe źródło pieniędzy dla przyszłych emerytów. System ma być dobrowolny. Wprawdzie do nowego systemu "z automatu" ma być zapisywany każdy pracownik, ale będzie mógł zrezygnować z uczestnictwa w PPK.
Standardowo udział w PPK będzie oznaczał konieczność przekazania przez pracownika 2 proc. wynagrodzenia. Dodatkowe 1,5 proc. dopłaci pracodawca. Można też zwiększyć wysokość składki po obu stronach, ale łącznie może to być 8 proc. Rząd przyznaje, że jest to zabezpieczenie, by najbogatsi nie wykorzystali programu do łatwego zarobku.
Polskie społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie, a to oznacza, że z każdym rokiem coraz mniejsza liczba płacących składki ZUS będzie przypadać na szybko rosnącą grupę emerytów. To oznacza, że w przyszłości wypłata emerytur w deklarowanej przez państwo wysokości może nie być możliwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl