Wacław Berczyński nie miał nic wspólnego z prowadzeniem negocjacji dotyczących Caracali - podkreślił w środę rzecznik rządu Rafał Bochenek. Jak zauważył, negocjacjami zajmował się wiceminister rozwoju Radosław Domagalski i zespół z Ministerstwa Rozwoju.
Bochenek powiedział w środę w Radiu Plus, że Wacław Berczyński (do niedawna szef podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej) "nie miał nic wspólnego z prowadzeniem negocjacji o Caracale". - Berczyński nie był osobą w ogóle zaangażowaną w procesy negocjowania tego kontraktu; kompletnie nie uczestniczył w tym kontrakcie - oświadczył.
- Mamy pełną dokumentację w tej sprawie i wszystkie dokumenty były dostępne wąskiej grupie osób - dodał Bochenek.
Jak podkreślił, z informacji, które posiada, dr Berczyński zapoznał się z dokumentacją dotyczącą przetargu na śmigłowce dla wojska po zakończeniu rozmów negocjacyjnych. - Nie wiem jakie dokumenty widział pan Berczyński, czy to rzeczywiście były dokumenty, które były objęte klauzulą tajności - zaznaczył.
Pytany jak patrzy na "ustalenia katastrofy smoleńskiej w kontekście rewelacji Wacława Berczyńskiego" odparł, że "te rzeczy na pewno należy rozdzielić, bo przecież jedno z drugim nie miało nic wspólnego".
- To są dwie różne sprawy. Berczyński pracował od wielu lat w zespole, który badał okoliczności katastrofy smoleńskiej. Na pewno jest osobą, która zna się oczywiście na rzeczy, która ma wielkie doświadczenie, wielką wiedzę oczywiście w tym zakresie - mówił rzecznik rządu. Podkreślił, że dzięki temu zespołowi my dzisiaj możemy śmiało powiedzieć, że zespół powołany przez Platformę Obywatelską "pracował de facto pod dyktando Rosjan".
14 kwietnia w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Berczyński stwierdził:"to ja wykończyłem Caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie". MON tym słowom zaprzeczyło; także wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki mówił, że nazwisko Berczyńskiego ani razu się nie pojawiło w trakcie negocjacji przetargu na Caracale.
Berczyński złożył rezygnację z funkcji szefa podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, która została przyjęta. Przestał też być przewodniczącym rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi.
Kownacki ocenił w poniedziałek w TVN24, że "wypowiedź Berczyńskiego była niefortunna i w żadnym wypadku nie polegała na prawdzie". Wiceszef MON pytany czy Berczyński miał wgląd w dokumentację, odparł że tak. - Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, że minister obrony narodowej może poprosić swoich współpracowników o zapoznanie się z dokumentacją de facto archiwalną, dlatego że postępowanie w ministerstwie obrony narodowej się zakończyło - dodał.
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters z maszyną Caracal. Protestowały wtedy będące wówczas w opozycji PiS i związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano - na początku października 2016 ub.r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.