- Do przerw w dostawie prądu dochodzi w różnych krajach. Są na to odpowiednie procedury. Jeżeli dojdzie do sytuacji kryzysowej, czyli przerwania ciągłości chłodzenia, to takie preparaty (szczepionki - przyp. red.) są wstrzymywane. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z podaniem części preparatów, w których sytuacji był przerwany ciąg chłodniczy wywołany chwilowym brakiem prądu – tłumaczył Marek Posobkiewicz z Głównego Inspektoratu Sanitarnego na specjalnie zwołanym spotkaniu w Głównym Inspektoracie Farmaceutycznym.
Posobkiewicz uspokajał, że firmy farmaceutyczne produkujące szczepionki, badają stabilność preparatów. - Przy nawet tygodniowym, bądź miesięcznym, podniesieniu temperatury do poziomu 25, a nawet ponad 30 stopni, nie ma to wpływu na działanie szczepionki – wyjaśnił.
Posobkiewicz przyznał, że na chwilę obecną władze nie posiadają dokładnych informacji, ile szczepionek zostało zużytych. Na razie sprawa dotyczy tylko jednego obszaru Polski. Z doniesień "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że zostały podane co najmniej 300 osobom.
"Przegrzane" szczepionki. Jest się czego bać?
Z kolei Dr Paweł Grzesiowski, epidemiolog i sekretarz Pediatrycznego Zespołu Ekspertów do spraw Programu Szczepień Ochronnych przy Ministerstwie Zdrowia, uspokajał, że pacjentom nic nie zagraża.
- Chciałbym wyraźnie podkreślić, że sprawa nie jest znana od wczoraj. Wcześniej była analizowana przez grupę ekspercką i wydaliśmy stanowisko, że te dzieci, które już otrzymały szczepionki, mimo że łańcuch chłodniczy został przerwany na nie więcej niż dobę, nie mają zagrożenia zdrowia ani życia – powiedział. - To jest najważniejsza informacja, bazująca na badaniach klinicznych. Mimo że wydaje nam się, że szczepionki były potocznie mówiąc "przegrzane", to nie doszło w ich składzie do zmian, które mogą powodować problemy zdrowotne. Zachowały swoją stabilność i mamy nadzieję, że nie będzie żadnych reperkusji w postaci niepokoju rodziców czy poszukiwania domniemanych, niepożądanych odczynów. Dzieciom nic się nie stało i nie oczekujemy żadnych reperkusji zdrowotnych, bo szczepionki zachowały swoją stabilność – dodał.
Trudno też ustalić, kto popełnił błąd. Jak wyjaśnił Grzesiowski, system monitorowania temperatur w lodówkach jest bardzo wymagający – to musi być monitoring ciągły, z zapisami elektronicznymi. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się, czy temperatura była prawidłowa, wystarczy sprawdzić to na karcie pamięci urządzenia, które ją monitoruje. Alarmy natomiast są uruchamiane automatycznie.
Z kolei wiceminister zdrowia Marcin Czech działania administracyjne w związku z aferą ocenił jako adekwatne do sytuacji. - Zgłoszenie miało miejsce i zostanie wnikliwie zbadane. Pragnę jednak podkreślić, że jedną sprawą jest bezpieczeństwo osób, które otrzymały te szczepionki, które zachowały swoją skuteczność i są bezpieczne. Natomiast drugą sprawą jest kwestia administracyjna – rozróżnił. - Główny Inspektor Sanitarny i Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna wykonały swoje zadania szybko po tym incydencie. Podobnie Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny. Sprawa regulacyjno-urzędnicza jest kompletnie odrębną sprawą – zapewniał.
Przy okazji minister oznajmił, że jest daleki od tego, by siać panikę i mówić, że dzieci są niezabezpieczone czy że szczepionka jest nieodpowiedniej jakości. - Jesteśmy krajem, który ma chłodny klimat. A te szczepionki są używane i podawane na całym świecie. W Azji czy Afryce, gdzie jest cieplej, też dochodzi do awarii prądu i służby kontrolne sobie z tym radzą – mówił.
Odszkodowanie za wadliwe szczepionki?
Chociaż zapewnienia ekspertów i ich apele do rodziców skupiają się przede wszystkim na podkreślaniu, że szczepionki zadziałają, sytuacja może wywołać słuszne wzburzenie wśród rodziców. Nie są oni jednak pozbawieni możliwości manewru. Radca Prawny Lech Obara w rozmowie z money.pl wyjaśnił, co mogą zrobić opiekunowie tych, którzy zostali zaszczepieni źle przechowywanymi szczepionkami.
- Nie szukałbym odszkodowań za szkodę, sięgałbym do pojęcia dobra osobistego. Jeśli uważamy, że zdrowie jest dobrem osobistym, to wtedy stan niepokoju, krzywdy czy bólu też można wycenić. To jest zadośćuczynienie za krzywdę. U matki, której dziecko zostało zaszczepione, może pojawić się uczucie żalu i pretensji do instytucji, która dopuściła do takiej sytuacji – tłumaczy w rozmowie z money.pl. - Wtedy sąd określi, jak wyliczyć i oszacować ten ból. To jest artykuł 24 kodeksu cywilnego: naruszenie dóbr osobistych. To szkoda niematerialna, bo ucierpiała troska rodziców. W tej konstrukcji można otrzymać należną rekompensatę. Zaskarża się wtedy przychodnie, w której przeprowadzano szczepienia. Tak nie powinno się wydarzyć, że lekarz samodzielnie decyduje się o szczepieniu – podkreśla.
Zdaniem mecenasa problemem pozostaje nieskuteczność szczepionek, co jest trudne do udowodnienia. Przy odszkodowaniach trzeba ustalić między innymi niewykonanie jakiegoś obowiązku. Potem musi być szkoda i związek przyczynowo skutkowy. Jeśli zaś będzie po prostu nieskuteczne, trudno to wykazać. Nie wiadomo, czy szczepionka będzie nieskuteczna i czy wywoła jakieś negatywne efekty.
Pełen zakres informacji, dotyczący liczby osób zaszczepionych preparatami, które powinny zostać zutylizowane, mają zostać podane do wiadomości publicznej w późniejszym czasie. Wobec osób zamieszanych w całą sytuację mają zostać wyciągnięte konsekwencję. - Będziemy przyglądać się temu, dlaczego nie mieliśmy doniesienia o tym, dlaczego ten łańcuch był przerwany, w jakim stopniu go przerwano i będziemy wyciągać konsekwencje – zapewniał wiceminister Czech.