O wyroku pisze we wtorek "Rzeczpospolita". Wynika z niego, ze poszkodowanym klientom bankowości internetowej łatwiej będzie odzyskać skradzione pieniądze. To bank będzie musiał udowadniać, że to klient zlecił przelew skutkujący utratą pieniędzy. Jeśli tego nie dowiedzie, odda pieniądze z własnej kieszeni.
Wyrok SN zapadł w sprawie kradzieży z konta internetowego mieszkanki Dolnego Śląska z maja 2015 roku. Wtedy z konta kobiety wyparowało prawie 61 tys. zł. Doszło do tego w czasie, gdy klientka wielokrotnie bezskutecznie próbowała zalogować się na swoje konto, ale na ekranie widziała jedynie komunikat, że strona jest w przebudowie.
Haker wykorzystał dane z jej logowania i przelał pieniądze na konto jakiejś firmy, z którego już następnego dnia zostały one przetransferowane dalej. Do dziś nie wiadomo do końca, co się z nimi stało - w prokuraturze trwa śledztwo ws. grupy przestępców, którzy kradną pieniądze z internetowych kont i wysyłają je na Ukrainę.
W sprawie kradzieży 61 tys. zł z konta mieszkanki Dolnego Śląska sąd niższej instancji orzekł, że to kobieta wykazała się brakiem staranności, a bank jest niewinny. Sąd Najwyższy zmienił jednak wyrok na korzyść poszkodowanej.
- Prawo nie może faworyzować banków. Klient ma zainstalować odpowiednie zabezpieczenia, a bank zapewnić bezpieczne funkcjonowanie swojej platformy - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" radca prawny Rafał Kufieta. Jak czytamy, liczba procesów dotyczących wycieku gotówki z internetowego konta jest coraz większa - coraz częściej bowiem korzystamy za bankowości elektronicznej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl