Nie o 0,73, a zaledwie o 0,44 proc. więcej dostaną w tym roku emeryci i renciści. Wskaźnik waloryzacji będzie znacznie niższy niż wcześniej niż zapowiadano, czym poinformowała niedawno minister Rafalska. Mimo to świadczenie niektórych może wzrosnąć nawet o 12 proc., co jest najwyższą podwyżką w historii. Policzyliśmy, na ile mogą liczyć seniorzy.
- Podpisałam komunikat o wysokości wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2017 r. i ogłaszamy, że wskaźnik wynosi 100,44 proc. - powiedziała kilka dni temu Rafalska. Wcześniej resort zapewniał, że sięgnie on 100,73 proc. Obietnice trzeba jednak było zweryfikować ze względu na dane makroekonomiczne.
Minister rodziny przypomniała, że według danych GUS inflacja w 2016 r. wyniosła 99,6 proc., a nie - jak w rządowej prognozie - 99,8 proc. Stąd niższy wskaźnik waloryzacji.
- Co prawda wynagrodzenia wzrosły o 0,1 pkt proc. więcej - prognozowaliśmy, że wzrosną o 4,1 proc. a GUS podał wzrost 4,2 proc. - ale to nie wystarczyło, by wskaźnik był bliższy prognozowanego - wyliczyła szefowa resortu.
Najbogatsi mieli dostać więcej
Niezadowoleni będą jednak głównie ci "bogatsi" emeryci, pobierający miesięcznie kwotę wyższą niż 2272,73 brutto. Na przykład emeryt ze świadczeniem 3000 zł na "starych" zasadach dostałby podwyżkę o 21 zł, teraz dostanie zaledwie 13 zł.
To, co poniżej 2272,73 zł, oznacza jednakową podwyżkę dla wszystkich - o równe 10 zł brutto. Zatem ktoś, kto do tej pory dostawał 1700 zł, od marca otrzyma 1710 zł. I niższy wskaźnik nic tu nie zmienia.
Graniczna kwota to jednak ukłon ze strony ministerstwa i rekompensata za zmianę wskaźnika. Wcześniej bowiem "gwarantowane" 10 zł mieli dostać tylko ci z emeryturami poniżej 1369,86 zł brutto.
Rafalska powiedziała, że dzięki temu grono emerytów uprawnionych do podwyżki o 10 zł powiększyło się z planowanych 2,1 mln do 5,2 mln. Rzeczywiście, bez tego warunku waloryzacja wyniosłaby wtedy, na przykład dla kwoty 1700 brutto, zaledwie 7,48 zł.
Dla kogo 12,5 proc. podwyżki?
Wyjątek stanowią natomiast najbiedniejsi emeryci. Dla świadczeń niższych niż 1000 zł miesięcznie resort ma najlepszą wiadomość. Podwyżki bowiem mogą sięgnąć nawet 12,5 proc.
Wszystko przez zapowiedzi PiS jeszcze z kampanii wyborczej. Politycy partii rządzącej zapewniali, że nikt nie będzie już miał emerytury niższej niż 1000 zł. Decyzją minister Rafalskiej więc minimalne świadczenie wyniesie już nie 882,56 zł, ale okrągły 1000 zł. To oznacza wzrost o jedną ósmą.
Podwyżka obejmie wszystkie świadczenia, czyli zarówno te finansowane Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, jak i te wypłacane przez Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Nowe stawki wejdą w życia 1 marca.