Takie są ustalenia środowej "Gazety Wyborczej". Jak czytamy, najwięcej zwolenników w rządzie Mateusza Morawieckiego ma pomysł, by waloryzować emerytury i renty wszystkim o tzw. poziom inflacji, ale tylko najbiedniejszym dodatkowo o realny wzrost płac.
Dzisiaj wszyscy seniorzy dostają procentowo taką samą waloryzację. W marcu tego roku wyniosła ona 2,9 proc. W przyszłym roku - jak ogłosiła ostatnio minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska - ma wynieść 3,26 proc.
Sztywny wzrost świadczeń o taki sam procent dla każdego powoduje, że jeśli ktoś ma wysoką emeryturę, to "na rękę" dostanie wyższą podwyżkę niż ten, kto ma niskie świadczenie.
Jak pisze gazeta, w państwowej kasie pieniędzy na emerytury ma być tyle samo, co teraz, będą natomiast po prostu inaczej dzielone. Gdyby zmiany weszły w życie w opisywanej formie, w przyszłym roku seniorzy dostający emeryturę minimalną zyskaliby około 70 złotych miesięcznie, podczas gdy w marcu tego roku dostali niecałe 30 złotych.
Nie każdemu się ten pomysł podoba. Eksperci pytani przez "GW" z jednej strony popierają takie wsparcie najbiedniejszych seniorów, bo będzie ich z roku na rok przybywać. Dla innych jest to jednak wyraz niesprawiedliwego traktowania emerytów. Skoro ktoś pracował dłużej, dlaczego ma mieć mniejszą podwyżkę niż ktoś, kto pracował krócej? - pytają retorycznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl