Rząd podjął decyzję. Przyszłoroczny wzrost emerytur i rent ma być rekordowy. Waloryzacja świadczeń w 2019 r. wyniesie 3,26 proc. To sprawi, że najniższe świadczenie wzrośnie o 33 zł brutto, a średnio seniorzy zyskają 73,77 zł brutto.
- Na wskaźnik waloryzacji, który zaproponowaliśmy, składa się inflacja emerycka 102,6 proc. i realny wzrost wynagrodzeń, który jest prognozowany na poziomie 3,3 proc. - powiedziała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. - Koszt waloryzacji w 2019 r. to ok. 6,86 mld zł.
Według szacunków resortu pracy najniższe emerytury wzrosną o 33,57 zł netto czyli o 26,55 zł na rękę, a świadczenie przeciętne - o 73,77 zł brutto czyli 61,10 zł na rękę.
Jacek Frączyk/money.pl
Emerytury i renty podlegają corocznej waloryzacji od 1 marca. Wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w 2018 r. wynosi 2,98 proc.
Liczą się procenty
Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ponad 183 tys. Polaków utrzymuje się z emerytury niższej od minimalnej. Ta obecnie wynosi 1029,80 zł brutto, czyli na rękę to 878 zł. Mniej dostają ci, którzy nie wypracowali sobie odpowiedniego stażu i z tego powodu dostają mniej niż ustawowe minimum. Od października 2017 r., kiedy to w życie weszła w życie ustawa PiS obniżająca wiek emerytalny, ich liczba wzrosła o 51,7 tys. osób.
Podwyżki świadczeń dla seniorów obecnie są ustalane procentowo. Na to, o ile procent wzrosną, wpływ mają dane o inflacji i zarobkach Polaków. Jeśli ceny w sklepach i pensje rosną szybko, to można liczyć na wyższą waloryzację. Jeśli wolno - na niższą.
W systemie procentowym emeryci z wyższymi emeryturami dostają de facto wyższą podwyżkę niż ci z niskimi. Jeśli na przykład waloryzacja wynosi 2 proc., to emeryt, który ma świadczenie w wysokości 1000 zł, dostanie 20 zł więcej. Jeśli zaś ktoś ma emeryturę na poziomie 2000 zł, to waloryzacja w jego wypadku wyniesie 40 zł.
"Matka+" czyli nowy program PiS
Rząd obiecał "emeryturę" dla kobiet, które urodzą przynajmniej czworo dzieci. Prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska zdradziła w programie "Money. To się liczy", że prace nad rozwiązaniem już trwają, a koszt jego wprowadzenia to kilkadziesiąt milionów złotych.
Wprowadzenie takiego świadczenia PiS ogłosiło podczas kwietniowej konwencji. - Największe nasze wyzwanie to, żeby rodziło się więcej dzieci - mówiła wtedy wicepremier ds. społecznych Beata Szydło.
- Prowadzimy dyskusję z Ministerstwem Rodziny, Pracy I Polityki Społecznej oraz ekspertami Ministerstwa Finansów - przyznała prof. Gertruda Uścińska. Jak dodała, obecnie szansę na otrzymanie świadczenia w przyszłości ma kilkadziesiąt tysięcy kobiet w Polsce.
Prezes ZUS pytana o koszty zapewniła, że z punktu widzenia całości budżetu instytucji, którą kieruje, pomysł nie będzie bardzo kosztowny. - To kilkaset milionów złotych rocznie - mówiła i wyjaśniała, że słowa "emerytura" nie powinniśmy interpretować dosłownie.