Burzliwy przebieg miało przesłuchanie Jacka Cichockiego przez Małgorzatę Wassermann. Przewodnicząca komisji ds. Amber Gold nie wahała się strofować szefa MSW w rządzie Donalda Tuska.
Do spięcia pomiędzy byłym szefem MSW i koordynatorem służb specjalnych w rządzie PO-PSL a Małgorzatą Wassermann z PiS doszło już na początku przesłuchania. Cichocki wielokrotnie zasłaniał się niewiedzą, brakami w pamięci oraz brakiem sygnałów, że w sprawie Amber Gold były jakieś nieprawidłowości.
- Nie ma żadnej nielogiczności w tym, że pan przewodniczący pyta pana, co pan zrobił nie w ramach koordynacji, do której dojdziemy, tylko co pan zrobił w ramach swojego resortu, którym pan kierował - mówiła Wassermann Cichockiego.
- Nie śmiałbym zarzucać nielogiczności panu przewodniczącemu... - zaczął były minister spraw wewnętrznych, ale Wassermann weszła mu w słowo.
- Proszę odpowiadać na pytania! - powiedziała z naciskiem. - Co pan zrobił jako minister spraw wewnętrznych w momencie, w którym pan się dowiedział? - zapytała.
- Ale chciałbym, żebyście państwo zechcieli przyjąć do wiadomości, że jeżeli jedna osoba w państwie, w tym momencie ja, pełni dwie funkcje, to podejmuje sprawnie działania związane z obiema funkcjami - bronił się Cichocki.
- Proszę pana, jeśli pan chce jeszcze dzisiaj komuś powiedzieć, po 1,5 roku działania komisji, żeście cokolwiek sprawnie żeście państwo zrobili, to niech pan nie żartuje - stwierdziła. - Pytamy pana konkretnie: jakie działania w ramach tej koordynacji, koordynacja zakłada, że wchodzi kilka podmiotów, zostały wykonane w policji, którą pan nadzorował? - zapytała przewodnicząca komisji.
- Bądźmy w takim razie precyzyjni. W związku z tym, że materiał pochodził z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, korzystając z moich uprawnień koordynatorskich, podjąłem działania skierowane do ABW. Proszę pamiętać, że w notatce...
- Nie o to pytamy - ucięła Wassermann.
Do ciekawej wymiany zdań doszło także w części przesłuchania, która dotyczyła linii lotniczych OLT.
- Czy wiedział Pan, że OLT stara się o możliwość przewożenia najważniejszych osób w państwie?- zapytała Wassermann.
- Nie. Mogła się tym zająć ABW.
- A co z podległym Panu BOR?
- W takim razie pewnie wiedziałem. Przypomniała mi pani - przyznał Cichocki.