- To uczciwie zarobione pieniądze za sukcesy dyplomacji polskiej – mówi Witold Waszczykowski, zapytany, czy pójdzie śladem premiera Mateusza Morawieckiego i odda swą ministerialną nagrodę na cele charytatywne.
Waszczykowski, czyli do niedawna szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, powiedział w rozmowie z money.pl, że "nie ma takiej możliwości" aby poszedł on śladem premiera Mateusza Morawieckiego.
Premier na poniedziałkowejkonferencji prasowej zapowiedział, że premię w wysokości 75,1 tys. zł, którą otrzymał jeszcze będąc szefem resortów rozwoju i finansów w gabinecie Beaty Szydło, przeznaczył na cele charytatywne. – Za inne osoby nie będę się wypowiadał w tym momencie, ponieważ myślę, że tak należy – stwierdził.
Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, czy inni hojnie nagrodzeni ministrowie pójdą śladem Morawieckiego. Z pozostałych członków poprzedniego rządu, którzy widnieją na liście nagrodzonych, udało nam się dotrzeć do dwóch osób.
Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego gabinetu Szydło, po tym, jak się przedstawiliśmy, stwierdziła, że jest w pociągu i gubi zasięg. Potem połączenie uległo zerwaniu. Napisaliśmy więc sms-a z zapytaniem, ale nadal nie otrzymaliśmy na niego odpowiedzi.
Bardziej rozmowny był Witold Waszczykowski. Najpierw stwierdził, że taki krok, który zrobił Morawiecki byłby "niemożliwy", bo pieniądze są już zaksięgowane i odprowadzono na nie podatek. A poza tym były minister spraw zagranicznych nie widzi powodów, by miał się pozbywać tych pieniędzy. Jego zdaniem "zarobił na nie uczciwie" sukcesami polskiej dyplomacji w ostatnich dwóch latach. Stwierdził, że są one ewidentne. – Polskę wizytowali prezydenci USA i papież Franciszek – powiedział. Poza tym na swoje konto zapisał inne rzeczy. – Wojsko NATO? Mamy. Tarczę? Mamy. Jesteśmy też w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - wyliczał.
Sęk w tym, że decyzję o rotacyjnej obecności wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego podjęto na szczycie w Newport w Walii w 2014 r., a więc jeszcze za czasów rządów koalicji PO-PSL i prezydentury Bronisława Komorowskiego. Również ta ekipa, a w zasadzie minister Radosław Sikorski (w MSZ w latach 2007-2014 r.), starała się o niestałe członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W sumie starania te trwały niemal dekadę. Natomiast jeśli chodzi o tarczę antyrakietową to Waszczykowskiemu chodzi zapewne o to, że to on był długo odpowiedzialny w tej sprawie za negocjację z Waszyngtonem. M.in. dlatego zachował swoje stanowisko jako podsekretarza stanu w MSZ, kiedy w 2007 r. PO przejęła władzę. Nie utrzymał się jednak długo, gdyż latem 2008 r. został odwołany potem, gdy w wywiadzie dla „Newsweeka” za impas w negocjacjach z Amerykanami obarczył premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Również wizytę w Polsce papieża Franciszka trudno zapisać na konto Waszczykowskiego. Decyzję o tym, że to w Krakowie odbędą się Światowe Dni Młodzieży ogłoszono w Rio de Janeiro w 2013 r., a więc na dwa lata przed objęciem urzędu ministra przez Waszczykowskiego. A starania o przyznanie Polsce organizacji imprezy podjął już w 2011 r. kardynał Stanisław Dziwisz.
Waszczykowski w rozmowie z money.pl podkreślił, że na premię "zarobił uczciwie". – I taka była ocena mojej dwuletniej pracy przez panią premier – zakończył.
W sprawie premii próbowaliśmy się także dodzwonić m. in. do Anny Streżyńskiej, Mariusza Błaszczaka, Jarosława Gowina, Krzysztofa Tchórzewskiego czy Jana Szyszko. Jednak bezskutecznie.