BNP Paribas ocenia na 40 proc. szanse wczesnych wyborów w Polsce, uznając je za możliwe i nawet pożądane. Jego podstawowy scenariusz zakłada jednak dotrwanie rządu do końca kadencji (60 proc. prawdopodobieństwa).
Bank twierdzi, że wczesne wybory byłyby dla gospodarki i rynków łagodniejszym scenariuszem i mniej problematycznym rozwiązaniem dla rządu, niż dalsze _ brnięcie _. Jest to _ całkiem możliwe _, ale mniej prawdopodobne, niż alternatywny scenariusz kontynuacji.
Bank zauważa, że przewaga PO-PSL w Sejmie zmalała do jednego głosu, a PO traci w sondażach od pewnego czasu. W najbliższych miesiącach rząd czekają ważne głosowania nad reformą OFE i budżetem w trakcie, których część posłów Platformy może wyłamać się z dyscypliny głosowania.
Wśród przeszkód stojących na drodze realizacji scenariusza wczesnych wyborów BNP Paribas wymienia arytmetykę sejmową. Za rozwiązaniem Sejmu musiałoby głosować 307 posłów na 460 abstrahując od tego, ilu z nich faktycznie wzięłoby w nim udział.
Zakładając, że PiS i SLD głosowałyby za skróceniem kadencji, a PSL, RP, mniejsze kluby i niezależni - przeciw, to wniosek o rozwiązaniu wciąż wymagałby poparcia 145 na 202 posłów Platformy. Bank uznaje to za mało prawdopodobne, ponieważ rosnąca niepopularność PO oznacza, że wielu jej posłów straciłoby mandaty. Stąd wczesne wybory nie byłyby w ich interesie.
Dodatkowo premier Donald Tusk musi liczyć się z tym, że jego pozycja w partii osłabi się, jeśli zwróci się do niej z wnioskiem o skrócenie kadencji Sejmu i nie uzyska jej poparcia.
Ku kontynuacji może też skłaniać koalicję kalkulacja zakładająca, że redukcja długu publicznego poprzez przejęcie i umorzenie obligacji posiadanych przez OFE w połączeniu z nową rundą poluzowania fiskalnego pozwoli jej odzyskać społeczne poparcie.
Z kolei argumentem za wczesnymi wyborami są doświadczenia historyczne. Zarówno AWS w latach 1997-01, jak i SLD w latach 2001-05 odnotowały porównywalny do PO spadek poparcia, z którego nie zdołały się podźwignąć. Innym względem są wyniki sondaży sugerujące, że w przyszłym Sejmie znalazłyby się tylko trzy partie: PO, PiS i SLD. Tym samym PiS nawet w razie wyborczego zwycięstwa nie miałby z kim wejść w koalicję, samodzielnie nie mógłby rządzić, a PO nawet za cenę utraty części mandatów nadal rozdawałaby karty.
_ Wczesne wybory byłyby łagodniejszym scenariuszem dla gospodarki i rynków _ - twierdzi bank. _ Większa powyborcza stabilizacja polityczna idąca w parze z postępującym ożywieniem wzrostu napędzanym silniejszym popytem zagranicznym i stopniowym odbiciem w gospodarce krajowej, uczyniłyby zbędnym nieodpowiedzialne fiskalne pobudzanie gospodarki w latach 2014-15 _ - tłumaczy.
_ Scenariusz dobrnięcia (do końca kadencji Sejmu) z pewnością jest bardziej problematyczny _ - sądzi BNP Paribas. Osłabiona koalicji PO-PSL zabiegałaby o poparcie wyborców zwiększając wydatki na cele socjalne i świadczenia korzystając z przestrzeni w polityce fiskalnej uzyskanej dzięki reformie OFE.
_ Większe wydatki z budżetu podyktowane chęcią pobudzenia popytu krajowego byłyby wsparciem dla wyższych deficytów w najbliższych latach powiększając dług publiczny i pobudzając inflację, co przełożyłoby się na wyższe rentowności i stopy procentowe. Dodatkowo saldo bilansu płatniczego znalazłoby się pod presją z powodu silniejszego importu, co naraziłoby złotego na wahania, zwłaszcza w warunkach niższej globalnej płynności _ - sądzi bank.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Zadłużą nas na 16 mld zł? Dla PiS to szaleństwo Posłowie decydują o losach tegorocznego budżetu. Sejmowe komisje są _ za _. Opozycja grzmi: _ Opamiętajcie się! _ | |
Lewandowski nie chce, by wszyscy wylądowali w ZUS - _ Bruksela pomoże firmom w pozyskiwaniu pieniędzy na rozwój _ - deklaruje unijny komisarz. Krytykuje też podnoszenie podatków. | |
Projekt budżetu na 2014 rok. Oto szczegóły Zgodnie z założeniami, deficyt ma spaść o niemal cztery miliardy złotych. |