Jest pora lunchu, a w barze Krowarzywa ustawiają się kolejki do wegańskich dań. I to w stolicy kraju, który kojarzy się głównie ze schabowym z kapustą - nie dowierza prestiżowy brytyjski "The Economist". Jednak dodaje, że liczby nie kłamią - w Warszawie jest już 50 wegańskich restauracji.
Jak zauważa jednak serwis HappyCow, światowa biblia weganizmu, wegańskie jedzenie można już dostać w 112 punktach w mieście. Ten sam serwis uznaje polską stolicę za siódme najbardziej przyjazne weganom miasto na globie. Na liście Warszawa konkuruje więc z Londynem, Berlinem czy Nowym Jorkiem, ale zdecydowanie wyprzedza Paryż czy Toronto. - Wegańska scena w Warszawie rozkwita - pisze serwis.
"Dochodowi od pierwszego dnia"
Marcin Suski, menedżer sieci Krowarzywa, opowiada money.pl, że pierwsza restauracja ruszyła w marcu 2013 roku na ulicy Hożej w Warszawie. - Pod tym budynkiem, w którym nagrywają "Dzień Dobry TVN" - mówi. Zapewnia, że sukces pojawił się właściwie od razu, a sieć szybko zaczęła się rozwijać. Teraz firma ma cztery lokale w Warszawie i jeden w Krakowie, kolejne jednak działają na zasadzie franczyzy - są w Gdańsku, Wrocławiu, Białymstoku, Toruniu i Rzeszowie. - Chcemy być w każdym dużym mieście. Rozmowy w sprawie kolejnych lokali trwają - opowiada Suski.
Zobacz też: Polska restauracja najpiękniejsza na świecie
Zaznacza, że rozwój weganizmu w Polsce jest niesamowity, więc koncept wegańskich burgerów po prostu musiał się przyjąć. Pytam, czy biznes jest dochodowy. - Odpowiem tak: pierwszy lokal zaczął na siebie zarabiać już pierwszego dnia, po samym otwarciu - mówi Suski.
Szef kuchni innej wegańskiej restauracji przyznaje, że wegebiznes to dziś świetny interes. Nie jest jednak wcale pewien, ile to się utrzyma. - Najpierw mieliśmy boom na sushi, potem na burgery. Teraz mamy bary wege. Burgerów czy sushi barów ciągle jest mnóstwo. Może więc i bary bezmięsne przetrwają swoją własną modę? - zastanawia się kucharz.
- Tak, to jest moda - przyznaje Jacek Bożek z Klubu Gaja. - Ale to nie jest tak, że ta moda musi minąć. Pamiętam, jak 25 lat temu byłem w Australii i pośrodku autostrady trafiłem na wegańską restaurację. Mimo więc tej warszawskiej mody, weganizm ma jeszcze naprawdę w Polsce ogromne pole do rozwoju. Ale to się dzieje. Na przykład to, że nawet na stajach Orlenu można dostać wegetariańskie hot dogi, jest, szczerze mówiąc, zupełnie niesamowite - dodaje ekolog.
To samo podkreśla "The Economist". Przypomina, że 60 proc. Polaków chce ograniczyć mięso w swojej diecie. - Wegetariańskie dania pomagają Polakom w dotrzymaniu tych postanowień - czytamy w tygodniku z Londynu.
Wegetarianin - od "jak tak można?" po "tylko"
Bożek nie ma wątpliwości - popyt na wegetariańskie jedzenie bierze się z rosnącej świadomości ludzi. - Ta zmiana jest naprawdę kolosalna. Ale proszę zauważyć, że ten boom wcale na Warszawie się nie kończy. Na przykład Bielsku-Białej, moim rodzinnym mieście, też można już zjeść doskonałe wege-dania - mówi ekolog.
Po chwili dodaje, że warszawska moda na weganizm ma też humorystyczne akcenty. - Nie jem mięsa już od 30 lat. Gdy przestawiłem się na wegetarianizm, każdy traktował mnie jak dziwaka. To bo jak to można nie jeść mięsa! No i teraz też mnie traktują jak dziwaka. No bo jak to można być tylko wegetarianinem! - śmieje się Jacek Bożek.
Czytaj też: Warszawa wymienia prezydenta na... biedniejszego. Rafał Trzaskowski ma trzy razy mniej niż poprzedniczka
* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl *