Krzysztof Trzciński uważa, że sytuacja w Liberii nie poprawi się tym bardziej że rebelianci, poza chęcia odsunięcia prezydenta Charlesa Taylora, nie mają żadnego planu naprawczego.
Według doktora Trzcińskiego, Taylor nie odda władzy łatwo. W świetle prawa międzynarodowego wciąż jest legalnym prezydentem Liberii, mimo, że rebelianci kontrolują prawie cały kraj.
Zdaniem pracownika UW, prezydent Liberii nie może liczyć na pomoc państw regionu, ponieważ naraził się wielu afrykańskim przywódcom, między innymi rozpętując konflikty w Sierra Leone, Gwinei i Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Jak mówi Krzysztof Trzciński, co prawda azyl Taylorowi zaproponował prezydent Nigerii Olusegun Obasandżo, jednak zdaniem obserwatorów jest to tylko wybieg, ktory ma na celu postawienie Taylora przed trybunałem ONZ zajmującym sią zbrodniami w Sierra Leone.
Zdaniem Trzcińskiego, rebelianci, którzy uzbrojeni przez Gwineę, wkroczyli z terytorium tego kraju do Liberii w 1999-ym roku mają na celu wyłącznie obalenie Taylora, nie mają zaś żadnej recepty na to co dalej.
W rozmowie z IAR Krzysztof Trzciński wyraził przypuszczenie, że obecnie, po przybyciu sił humanitarnych w postaci wojsk zachodnioafrykańskich, zapanuje w Liberii sytuacja patowa. Trzciński podkreśla bowiem, że afrykańscy żołnierze przybyli do Monrovii właśnie na zaproszenie Taylora, a ich zadaniem nie jest ani obalenie prezydenta, ani pomoc rebeliantom.
Krzysztof Trzciński przypuszcza, że na kilka miesięcy zapanuje spokój, ponieważ walczące strony zostaną rozdzielone wojskami interwencyjnymi. Jego zdaniem, podobnie jak w poprzednich konfliktach, wojska te wycofają się w końcu pozwalając zdobyć przewagę jednej ze stron, w międzyczasie starając się poprawić sytuację ludności cywilnej.