'3,1 proc. założone przez rząd jest realne' - powiedział PAP Bratkowski.
'Pozostaje niepewność, czy uda się utrzymać deficyt ekonomiczny na obecnym poziomie, przy założeniu, że płace mają wzrosnąć o 1 proc. realnie' - dodał.
Jego zdaniem niepewność ta wynika z niewiadomych związanych ze sposobem realizacji założeń dotyczących deficytu ekonomicznego.
Rząd założył, że wzrost PKB w 2003 roku wyniesie 3,1 proc., czyli tyle, ile planował w strategii gospodarczej do roku 2006, obniżył jednak wobec strategii prognozę inflacji średniorocznej - do 3 proc. z 4,3 proc.
Minister finansów powiedział w czwartek, że deficyt ekonomiczny w 2003 roku nie będzie wyższy niż w 2002 roku.
W tym roku deficyt ekonomiczny ma wynieść 4,8 proc. PKB, czyli tyle samo, ile w 2001 roku.
Marek Belka poinformował też, że rząd proponuje związkom zawodowym oraz organizacjom pracodawców, aby wzrost przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w 2003 roku wyniósł realnie 1 proc.
Wzrost przeciętnego wynagrodzenia brutto w 2002 roku rząd szacuje na 0,2 proc., po wzroście o 3,2 proc. w 2001 roku. Natomiast przeciętne wynagrodzenie w państwowej sferze budżetowej ma wzrosnąć w przyszłym roku o 1 proc., po spadku w 2002 roku o 4,3 proc. i wzroście o 2,5 proc. w 2001 roku.