- Już w 1952 roku w Polsce rekomendowano podniesienie wieku emerytalnego do 65 lat i to dla obu płci. Tymczasem od 1950 roku długość życia wydłużyła się o 20 lat – wskazywał jeden z posłów opozycji z mównicy sejmowej tuż przed przegłosowaniem ustawy emerytalnej.
Jego argumenty do posłów nie przemówiły. Sejm zdecydował w środę o obniżeniu wieku emerytalnego. Polacy będą przechodzić na emeryturę w wieku 65 lat, a Polki w wieku 60 lat. Dla mężczyzn oznacza to skrócenie okresu pracy o dwa lata, a dla kobiet aż o siedem lat. Wbrew demografii i temu, co robi reszta Europy.
Zaledwie w kwietniu tego roku na podniesienie wieku emerytalnego zdecydowała się Białoruś. Dyskusja o poniesieniu tego progu trwa również w Niemczech, mimo że u naszych zachodnich sąsiadów już dziś wiek emerytalny jest na poziomie 67 lat i to dla obu płci. A wkrótce może się wydłużyć do 69, 70, a być może nawet do 73 lat.
Polska idzie w kierunki Białorusi
Europejczycy ze strefy euro przechodzą na emeryturę średnio w wieku 64 lat i 6 miesięcy (mężczyźni) i 63 lat i 9 miesięcy (kobiety).
W Europie wiek emerytalny niższy niż w Polsce obowiązuje jedynie na Białorusi, na Ukrainie i w Mołdawii. Ale kraje te wiedzą, że powinny raczej te granice podnosić.
Na Białorusi obecnie wiek emerytalny wynosi 60 lat dla mężczyzn i 55 lat dla kobiet, ale lada chwila się to zmieni, ponieważ w kwietniu prezydent Łukaszenka wydał dekret podnoszący tę granicę o trzy lata.
Również na Ukrainie szykują się zmiany i to w odwrotnym kierunku niż w Polsce. Właśnie trwa tam dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego z 57 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn do 60 i 62 lat.
Podniesienie wieku swoich przyszłych emerytów planują nawet Węgry. Dziś mężczyźni pracują tam krócej niż wkrótce będą Polacy, ale za to kobiety na Węgrzech pracują dłużej niż Polki. Wiek emerytalny na Węgrzech obecnie jest na poziomie 62 lat i sześciu miesięcy dla obu płci. Jednak rząd planuje podnieść ten wiek do 65 lat dla obu płci. Podobne zmiany planowane są w Bułgarii.
Na takim samym poziomie jak w Polsce (60 i 65 lat) granicę zakończenia pracy zawodowej ma Albania. Teoretycznie również Austria ma te same limity, ale wkrótce może się to zmienić, bo właśnie trwa tam dyskusja nad zrównaniem wieku przejścia na emeryturę dla obu płci.
Polki będą pracować najkrócej w Europie
O ile nie dokując podziału na płeć, nowy wiek emerytalny w Polsce nie stawia nas na końcu europejskiej stawki, o tyle kobiety w Polsce będą pracować zdecydowanie najkrócej w porównaniu do kobiet w innych europejskich krajach.
W Unii Europejskiej krócej niż Polki pracują jedynie kobiety w Czechach i na Słowacji – tam minimalny wiek emerytalny zaczyna się od 58 lat, ale nie obowiązuje wszystkich. Po prostu w obu tych krajach nie ma jednego limitu, jest więcej zmiennych, jak na przykład liczba dzieci, a wiek przechodzenia kobiet na emeryturę to określony jest przedziałem czasu. W przypadku Czech 58-67 lat, a na Słowacji 58-62 lata.
Dopiero spoglądając poza Unię można znaleźć kraje, w których kobiety pracują krócej niż 60 lat – to wspomniana już Mołdawia i Białoruś.
Na zachód od Polski pracuje się dłużej
Najwyższy wiek emerytalny w Europie obowiązuje najczęściej w krajach na zachód od Polski. 67 lat dla obu płci to granica zakończenia pracy na Islandii i w Norwegii. Wyjątkiem jest Grecja – mimo że to południe, tam również mieszkańcy pracują do 67. roku życia, ale Grecja ma akurat inne powody.
Dyskusja na temat podniesienia wieku emerytalnego do 67. roku życia toczy się już także we Francji, Belgii i Danii (dziś to 65 lat) oraz w Hiszpanii, Chorwacji i Holandii.
66 lat to wiek emerytalny w Portugalii, we Włoszech oraz Irlandii, jednak Irlandia planuje jego podniesienie nawet do 68 lat. Podobne plany ma zresztą Wielka Brytania.
W Europie nie ma ani jednego kraju, który planuje obniżać wiek emerytalny lub przynajmniej próbuje rozpoczynać na ten temat dyskusję.
Jakie będą skutki skrócenia wieku emerytalnego?
- Spodziewaliśmy się, że w kolejnych pięciu latach ubędzie z rynku pracy i przejdzie do grona emerytów 600 tys. osób. Ale po obniżeniu wieku emerytalnego to będzie 1,2 mln ludzi – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS. To oznacza, że w ciągu 25 lat ubędzie nam z grona pracujących 4 mln ludzi - o tyle zwiększy się grono emerytów. Gdyby nie obniżka wieku, zwiększyłoby się ono o 2 mln emerytów.
Obniżenie wieku emerytalnego dotknie szczególnie kobiety, w ich przypadku reforma spowoduje, że będą mogły pracować o siedem lat krócej, mężczyźni tylko o dwa lata. Wiek 60 lat, w jakim będą mogły przejść na emeryturę, jest najniższy spośród wszystkich krajów UE.
- Dziś 60-letnia kobieta ma przed sobą 24 lata życia, a pamiętajmy, że wysokość naszej emerytury to suma wpłaconych przez nas składek przez lata pracy podzielona przez oczekiwaną długość życia po przejściu na emeryturę – wyjaśniał w #dziejesięnazywo Mordasewicz.
To oznacza, że kobieta, przechodząc na emeryturę w wieku 60 lat, może liczyć na emeryturę w wysokości 1 tys. zł, ale gdyby pracowała do 65. roku życia, dostałaby emeryturę w wysokości 1500 zł – dokładnie o połowę większą. Analogicznie, jeśli w wieku 60 lat przysługiwałoby jej świadczenie w wysokości 2 tys. zł, w wieku 65 lat to już mogłoby być 3 tys. zł.
- Wiem, że dla zdobycia głosów politycy są gotowi zrobić wszystko, ale nie można wprowadzać społeczeństwa w błąd. Możemy mieć albo emerytury wyższe albo wcześniejsze - dodał ekspert.