Większość Brytyjczyków nie chce drugiego referendum w sprawie Brexitu - wynika z sondażu dla gazet "Sunday Mirror" i "Independent". Blisko połowa przeciwna jest też przedterminowym wyborom parlamentarnym. Słaby funt, załamanie cen nieruchomością są im niestraszne.
57 procent ankietowanych przez firmę ComRes Brytyjczyków sprzeciwiło się w sondażu kolejnemu referendum, podczas gdy 29 procent opowiedziało się za jego rozpisaniem.
Według sondażu 46 procent ankietowanych wyraziło zdanie, że w kraju nie ma potrzeby przeprowadzenia przedterminowych wyborów, mimo że na skutek zmiany przywództwa w Partii Konserwatywnej zmienił się rząd, a premierem została Theresa May. 38 procent opowiedziało się za nowymi wyborami.
Cztery miliony Brytyjczyków podpisały się pod petycją za zorganizowaniem drugiego referendum w sprawie Brexitu. W czerwcowym głosowaniu blisko 52 procent obywateli Zjednoczonego Królestwa opowiedziało się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jednak premier May wykluczyła kolejne głosowanie, mówiąc: "Brexit oznacza Brexit". Kadencja obecnej Izby Gmin upływa w 2020 roku. Bezwzględną większość ma w niej Partia Konserwatywna.
Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej skończyła się gwałtowną reakcją na rynkach finansowych. Widoczne to było zwłaszcza na notowaniach funta. Brytyjska waluta od początku roku osłabiła się już o około 8 procent wobec złotego i 10 procent do dolara.
Eksperci wskazują też na możliwy spadek cen nieruchomości, nawet o kilkanaście procent. "Guardian" zapewnia Brytyjczyków, że w dającej się przewidzieć przyszłości będą zapewne nadal korzystać ze swobody podróżowania bez wiz po krajach UE. Ale kiedy Brexit stanie się faktem, podczas kontroli paszportowych będą się już musieli ustawiać w innych kolejkach niż obywatele UE.
Dla tysięcy Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii otwarte pozostaje na razie pytanie, jak będzie kształtowała się sytuacja na brytyjskim rynku pracy. Prognozy wskazują, że realizacja scenariusza Brexitu będzie oznaczać spowolnienie gospodarcze.