Komentatorzy oceniają, że wyrok może zmienić zasady zatrudniania ludzi w rozrastającym się sektorze tzw. "gig economy", opartym na umowach śmieciowych czy pracy tzw. "wolnych strzelców".
Gary Smith był zatrudniony jako "wolny strzelec", ale firma Pimlico Plumbers wymagała od niego, by był w pracy w pełnym wymiarze, charakterystycznym dla etatu. Zakazywała też pracy dla innych przedsiębiorstw. Z drugiej strony, nie opłacała ubezpieczenia i nie gwarantowała prawa do płatnego urlopu. Po tym, jak Smith miał atak serca, poprosił szefa o to, by mógł pracować nieco mniej. Uzyskał odpowiedź odmowną. To wtedy poszedł do sądu.
Ten orzekł, że de facto Smith pracował na etacie i należą mu się prawa pracownicze. Prawniczka Smitha podkreśliła, że bycie samozatrudnionym nie było wyborem jej klienta i zaraz na początku mógł on ofertę samozatrudnienia albo odrzucić, albo przyjąć. Zaapelowała, by rząd przyjrzał się sytuacji ludzi zatrudnionych na podobnych zasadach. "To uderza w najsłabszych" - powiedziała BBC Jacqueline McGuigan.
Jak broni się szef?
Po wyroku szef Pimlico Plumbers, Charlie Mullins podkreślił, że od początku Smith miał podpisany z nim kontrakt na zasadzie samozatrudnienia, a brak przywilejów rekompensowany był przez wyższe wynagrodzenie - dwukrotnie, jak zapewnił Mullins. "Gary czerpał wszystkie korzyści z bycia samozatrudnionym. Potem zachorował i nagle chciał wszystkich benefitów wynikających z zatrudnienia" - powiedział Mullins, dodając, że jego firma będzie się dostosowywać do wyroku i już "poprawiła" istniejące kontrakty.
Dlaczego ten wyrok jest ważny?
Komentatorzy na Wyspach oceniają, że piątkowy wyrok jest ważny, bo otwiera drogę sądową dla innych ludzi zatrudnionych w sektorze tzw. "gig economy". Chodzi o kurierów, kierowców Ubera czy sprzątaczy.
Rząd już jakiś czas temu utworzył komisję, która bada, jak zapobiegać przypadkom omijania przez pracodawców prawa poprzez formalne zatrudnianie na zasadach "pracy na żądanie". Przesłanką pracy komisji jest przekonanie, że tradycyjne świadczenia pracownicze przynależą do ery, gdy podstawową formą zatrudniania był etat, natomiast w ostatnich latach struktura gospodarcza się zmieniła. Część ekonomistów i związkowców ostrzega, że powstała luka: rozwiązania prawne nie nadążają za rzeczywistością.