W dyrektywie resortu przemysłu wskazano na dużą częstotliwość wypadków z ofiarami śmiertelnymi i zażądano wnikliwych inspekcji czynników ryzyka. Zarządzono ogólnokrajową kontrolę bezpieczeństwa w miejscach pracy.
W środę doszło do serii potężnych eksplozji i pożaru w strefie przemysłowej w mieście Tiencin (Tianjin), w obiekcie, w którym przechowywane były toksyczne chemikalia i gazy.
Według najnowszych danych zginęło co najmniej 114 osób, kilkaset zostało rannych, 70 uznano za zaginione. Był to jeden z najtragiczniejszych wypadków przemysłowych w Chinach w ostatnich latach.
Premier Li Keqiang podkreślił, że trzeba wnikliwie zbadać to, co tam zaszło i pociągnąć winnych do odpowiedzialności.
- Musimy dać odpowiedź rodzinom ofiar, odpowiedź wszystkim mieszkańcom Tiencin, odpowiedź całemu narodowi chińskiemu i odpowiedź historii - cytują chińskie media słowa szefa rządu.
W Tiencin około 100 osób, których mieszkania zostały zniszczone przez eksplozje, zebrało się w poniedziałek, by zażądać od władz odszkodowań.
Niesiono transparenty z żądaniem, by rząd zapłacił za zniszczone domy. Pojawił się też transparent z napisem "Dzieci pytają: jak mamy dorastać zdrowo?".