Brytyjscy podatnicy zapłacą członkom Izby Gmin, którzy nie dostali się ponownie do parlamentu 11,5 mln funtów - informuje dziennik "Daily Telegraph". Rekordzista otrzyma z państwowej kasy na pożegnanie 88 tys. funtów.
W wyniku tegorocznych wyborów zmianie uległa ponad jedna czwarta składu Izby Gmin. 90 parlamentarzystów nie zdecydowało się ubiegać o kolejną kadencję a ponad 80 przegrało wybory w swoich okręgach.
Zgodnie z obowiązującymi prawem, ustępującym parlamentarzystom należy się odprawa uzależniona od stażu w Izbie Gmin. Za każdy spędzony w parlamencie rok przysługuje im jednomiesięczna pensja z tym, że maksymalnie można pobrać odprawę za sześć lat stażu. Maksymalna odprawa może więc wynieść około 33 tys. funtów. Oprócz tego byłym już członkom niższej izby parlamentu przysługuje zwrot kosztów poniesionych na zamknięcie biur poselskich; na ich pokrycie można otrzymać do 57 tys. funtów. W sumie najstarsi stażem parlamentarzyści mogą więc liczyć nawet na 88 tys. funtów.
Zdaniem dziennika "Daily Telegraph" na tyle może liczyć spora grupa ustępujących posłów. Wśród nich najbardziej znani to członkowie laburzystowskiego gabinetu cieni: Ed Balls (odpowiedzialny za finanse), Douglas Alexander (sprawy zagraniczne) czy Alison Seabeck (obrona), minister ds. przedsiębiorczości w gabinecie Davida Camerona Vince Cable (reprezentuje Partię Liberalnych Demokratów) czy najstarszy stażem spośród ustępujących posłów laburzysta Tom Clarke (w Izbie Gmin zasiada od 1982 roku).
Po poprzednich wyborach w 2010 roku informacja o kosztach odpraw, które wówczas wyniosły 10,4 mln funtów, wywołała falę niezadowolenia społecznego. Miało to miejsce niedługo po ujawnieniu przez media skandalu związanego z nadużywaniem przez parlamentarzystów systemu finansowania wydatków służbowych. Afera doprowadziła do rezygnacji wielu członków Izby (w tym sześciu ówczesnych członków rządu Partii Pracy) a jej efektem była reforma regulacji dotyczących finansowania wydatków członków Izby Gmin.
Niezwykłe wybory
Wynik brytyjskich wyborów powszechnych zaskoczył obserwatorów, którzy tygodniami przepowiadali sytuacje patową - trudności ze skompletowaniem większości i montowaniem koalicji w Izbie Gmin. Przewidywano nawet sojusz wszystkich partii lewicy, aby odciąć konserwatywnemu premierowi Cameronowi powrót na Downing Street.
Konserwatyści zdobyli jednak ponad połowę mandatów i David Cameron mógł wczesnym popołudniem oznajmić na Downing Street: Byłem właśnie u Jej Królewskiej Mości i utworzę teraz większościowy rząd konserwatywny.
Potwierdził stanowiska swoich wypróbowanych ministrów, w tym kanclerza skarbu, George'a Osborne'a. Media uważają, że to na niego spadnie rola negocjowania ustępstw od Unii przed zapowiedzianym za dwa lata referendum na temat dalszego członkostwa.
Tymczasem w Izbie Gmin pojawi się zupełnie nowa potężna siła - szkoccy nacjonaliści, którzy odebrali - głównie labourzystom - aż 50 mandatów w Szkocji. Wybory nie przyniosły podobnego sukcesu UKIP, który wprowadził do parlamentu tylko jednego posła. Zniszczyły też liberałów, którzy z ponad 50 zachowali zaledwie ośmiu. Do dymisji podali się liderzy aż trzech partii - UKIP, liberałów i labourzystów.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Islamski "Koń trojański" nadal żywy To kryptonim oddolnej akcji podjętej w kilkunastu szkołach w Wielkiej Brytanii przez komitety rodzicielskie, złożone z muzułmanów. | |
Londyn ujawnił koszt wyjścia z Unii Think-tank Open Europe zauważa przy tym, że chcąc utrzymać korzyści wynikające z wolnego handlu, kraj musiałaby zachować swobodny przepływ osób. |