Włochy toną w długach. Zobowiązania wobec wierzycieli, trzeciej gospodarki strefy euro, wynoszą już 2,2 bln euro. Jednak nowy rząd nie przejmuje się regułami unii walutowej. Chce za to zmienić limity deficytu budżetowego.
Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, w weekend powołano pierwszy populistyczny rząd w kraju założycielskim Unii. Resort finansów obejmie Giovanni Tria, który głośno oświadcza, że chce zmienić zasady funkcjonowania strefy euro. Nie podobają mu się m. in. limity deficytu budżetowego i system sztywnych parytetów dawnych walut narodowych.
Sytuacja jest trudna, ponieważ Włochy są zadłużone na 2,2 bln euro i niechętnie przejmują się unijnymi regułami. Program rządu kraju przewiduje wypłatę 780 euro miesięcznie dla 3 mln bezrobotnych, ograniczenie PIT do dwóch progów (15 i 20 proc.) i cofnięcie reformy emerytalnej. W praktyce te projekty pochłoną do 120 mld euro rocznie.
Bruksela pracuje aktualnie nad projektem przyszłego unijnego budżetu. Przygotowuje się też do wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku. Nadchodzą zmiany, a Niemcy cały czas szukają partnerów do ratowania Europy.
Jeszcze niedawno, bo trzy lata temu, premier Grecji Aleksis Cipras również nie chciał się podporządkować polityce prowadzonej przez Niemcy i zasadom w Unii. Jednak koniec końców kraj przyjął żądania Berlina.
Jednak tym razem sprawa ma inny wymiar. „Rz” zauważa, że bankructwo włoskiego państwa może skutkować implozją całej unii walutowej.
- Nie mamy czasu do stracenia. Świat za granicami Unii płonie a i Europa staje przed bardzo poważnym wyzwaniem - mówią źródła rządowe w Berlinie dla „Rzeczpospolitej”.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl