Cała Polska kibicując w niedzielę naszej reprezentacji wstrzymywała nie tylko oddech. Pomiędzy godz. 18.00 a 18.45 spadło zużycie wody. Wystrzeliło, gdy tylko zagwizdano na przerwę.
Poniższy wykres z warszawskich wodociągów ilustruje, jak wielu Polaków kibicowało wczoraj biało-czerwonym. Dane pokazują rzeczywiste zużycie wody w niedzielę 12 czerwca między godziną 17.00 a 22.00. Krany w kuchniach i łazienkach przykręcono od godziny 18. To właśnie wtedy rozpoczął się mecz Polska-Irlandia Północna.
Zużycie wody w Warszawie spadło wtedy do poziomu ok. 7,5 tys. metrów sześciennych na godzinę. Około 18.40 wynosiło już tylko ok. 7 tys. kubików. Ale gdy sędzia o 18.45 zagwizdał na przerwę, zapotrzebowanie na wodę momentalnie wzrosło do nieco ponad 12 m. sześc. Polacy prawdopodobnie popędzili do łazienek załatwić potrzeby fizjologiczne.
Następnie do około godziny 19.15 zapotrzebowanie na wodę spadało, by przez kolejne pół godziny oscylować w okolicach 8 tys. kubików. Chwilę przed zakończeniem meczu Polska-Irlandia Północna, gdy wynik był jeszcze niepewny, zużycie wody spadło do nawet 6,5 tys. m. sześc. Zaraz jednak po końcowym gwizdku ponownie wystrzeliło do poziomu 12 tys. m. sześc.
- Nie jest to dla nas żaden problem. Mamy pompy ze specjalnymi tzw. falownikami, które mogą zwiększyć pobór wody i zaspokoić skokowe zwiększenie zapotrzebowania na wodę w sieci - mówi money.pl Roman Bugaj, rzecznik prasowy warszawskiego MPWiK.
Jak dodaje, podobne skoki w zużyciu wody można zaobserwować w trakcie wieczorów wyborczych lub ważnych mszy z udziałem papieża.
Z danych firmy badawczej Nielsen Audience Measurement wynika, że mecz oglądało w sumie 12 mln Polaków, z tego 7,02 mln wybrało transmisję w TVP1, a 4,99 mln na antenach Polsatu i Polsatu Sport. Przypomnijmy, że spotkanie zakończyło się wygraną nasze reprezentacji 1:0.