Od przyszłego roku pracę rozpoczyna Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Instytucja ma wchłonąć wszystkie inne dotąd zajmujące się kontrolą nad zasobami hydrologicznymi kraju i gospodarką wodną. Wciąż jednak piętrzą się kłopoty państwowego giganta.
Plan finansowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie jest dziurawy – donosiDziennik Gazeta Prawna. Na funkcjonowanie instytucji brakuje 180 mln zł. Plan zakłada przychody na poziomie bliskim 1,1 mld zł, ale jego koszty szacowane są ogółem na 1,28 mld zł.
Dla blisko co trzeciego nadzoru wodnego nie ma wciąż wybranej lokalizacji. - Na razie znaleziono lokalizacje dla ok. 70 proc. przewidywanych do powstania 350 nadzorów wodnych działających pod egidą Wód Polskich. Ale w wielu przypadkach wciąż nie ma nawet podpisanych umów dotyczących użytkowania tych lokali – poinformował DGP Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Problemy dotyczą także przekazania z rąk samorządów mienia w postaci sprzętu, biur i magazynów powodziowych.
W dalszym ciągu nie wiadomo również, ile osób znajdzie zatrudnienie w Wodach Polskich. Szacuje się, że może być to około 6 tys. osób. Jak podaje dziennik, tylko wynagrodzenia dla tych ludzi pochłoną 366 mln zł.
Jak pisze DGP, resort środowiska szuka wciąż możliwości zasypania dziury budżetowej nienarodzonego giganta. Z informacji gazety wynika, że urzędnicy mogą sięgnąć po pieniądze z Janosikowego, albo pochodzące z udziałów samorządów we wpływach z CIT.
– Przygotowany projekt planu finansowego nowej jednostki nie zakłada, aby środki z subwencji stanowiły jej przychód – komentuje sprawę resort środowiska.