Blisko 4 miliony złotych zarobił na prezesurze w Orlenie Wojciech Jasiński. Tak wynika z raportu finansowego spółki. Polityk PiS trafił na fotel szefa kontrolowanego przez rząd giganta paliwowego wprost z ław poselskich, ale był wynagradzany tak, jakby był rozchwytywanym na rynku najwyższej klasy menadżerem.
Jak informuje RMF FM, tylko w 2017 roku Jasiński dostał 1,22 mln zł pensji. Jeszcze więcej, bo półtora miliona złotych, zarobił rok wcześniej. Do wypłaty w tym roku została jeszcze "potencjalnie należna" premia w wysokości 1,17 mln zł.
Jeśli premia zostanie wypłacona, będzie to oznaczało, że Jasiński zarobił w Orlenie łącznie niemal 4 miliony złotych. Daje to pensję 330 tys. zł brutto miesięcznie.
Na stanowisko prezesa Orlenu były minister skarbu w pierwszym rządzie PiS został powołany w grudniu 2015 r. Nie miał żadnego doświadczenia w kierowaniu taką czy jakąkolwiek inną spółką. Nominacja ta miała typowo polityczny charakter - działacz PiS został wybrany z pominięciem konkursu.
Choć udział Skarbu Państwa w akcjonariacie Orlenu wynosi tylko 27,52 proc., w rzeczywistości rząd ma pełną kontrolę nad tą spółką. Wkrótce po wygranych przez PiS wyborach rząd obsadził radę nadzorczą spółki swoimi ludźmi, którzy następnie przeprowadzili zmiany w zarządzie.
Polityczny charakter nominacji do zarządów spółek kontrolowanych przez państwo nie jest niczym nowym, ale Wojciech Jasiński trafił na fotel prezesa Orlenu praktycznie prosto z Sejmu, z ław poselskich PiS.
Aby objąć nowe stanowisko, musiał złożyć mandat posła. Mimo że Jasiński poszedł do Orlenu jako wyznaczony przez partię polityk, a nie ściągnięty z rynku, ścigany przez "łowców głów" menedżer, warunki, na jakich został zatrudniony, były typowo rynkowe.
Bardzo podobnie do "kariery biznesowej" Wojciecha Jasińskiego wygląda przypadek innego byłego ministra skarbu państwa - Aleksandra Grada. Polityk PO był szefem tego resortu w pierwszym rządzie Donalda Tuska w latach 2007-2011. Zajmował się głównie prywatyzacją państwowych spółek. Po wyborach do Sejmu w 2011 Grad zdobył mandat posła, ale nie dostał już nominacji ministerialnej.
Polityk w lipcu 2012 roku został prezesem należących do państwowej Polskiej Grupy Energetycznej spółek PGE Energia Jądrowa i PGE EJ 1. Kilka dni wcześniej zrzekł się mandatu posła. W lutym 2014 rokuzostał powołany do rady nadzorczej Tauronu, a funkcję wiceprezesa tej spółki objął miesiąc później. Były minister zarabiał w spółce prawie 120 tys. zł miesięcznie.