Money.pl: Coś Pana zaskoczyło w mijającym tygodniu?
Wojciech Olejniczak: Właściwie nie, choć był to szczególny tydzień. Odbyło się najważniejsze posiedzenie Sejmu tej kadencji, które miało rozstrzygnąć, czy Sejm przetrwa. Ale tak naprawdę to głosowanie było o tyle historyczne, że rozstrzygnęło o koalicji PiS-u z Samoobroną.
Money.pl: Sądzi Pan, że to już przesądzone? Nie daje Pan szans koalicji PO-PiS?
W.O.: Nie, zupełnie w koalicję PiS-u z Platformą nie wierzę.
Money.pl: A to złagodzenie języka i wzajemne ocieplenie relacji między PiS-em a Platformą? To Pana też nie zaskoczyło?
W.O.: Zupełnie nie, to czysta gra, marketing polityczny. To chwilowe, zaplanowane zachowanie.
Money.pl: Słyszał pan, jak Ludwik Dorn stwierdził, że Tusk wygłosił w Sejmie złośliwy felieton polityczny? O co mogło mu chodzić?
W.O.: No właśnie, taki jest ten ich nowy język – mnóstwo agresji, ale wyrażonej w łagodniejszych słowach.
Money. pl: Ryszard Czarnecki mówił nam niedawno, że niebawem ziści się jego marzenie: Zyta Gilowska razem z Andrzejem Lepperem będę wspólnie pracować dla Polski. Wyobraża Pana sobie taki duet?
W.O.: Zupełnie sobie tego nie wyobrażam, choć jak widzimy, wszystko jest możliwe. Dla mnie ta koalicja będzie dziwaczna, cały ten rząd będzie dziwaczny. Budżet pomysłów Leppera nie wytrzyma. Będzie jeszcze więcej populizmu, dziura budżetowa będzie się powiększać z dnia na dzień i to się źle skończy.
Money.pl: Bardzo ważnym wydarzeniem tygodnia było podpisanie porozumienie rządu z UniCredit. To według wielu sukces rządu, a Pana zdaniem?
W.O.: To żaden sukces. Przecież o tym, że pracownicy łączonych banków mają mieć ochronę, było już dawno wiadomo, wiec to nie jest żaden sukces, natomiast UniCredit chciał mieć możliwość łączenia banków i dostał ją. Nie ma więc się z czego cieszyć, ponadto rząd nie jest od tego, żeby mówić, które oddziały należy oddać, a które zostawić. Według mnie ten cały kryzys był niepotrzebny.