Zaczęło się od jednego wpisu prezydenta USA Donalda Trumpa na Twitterze. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Działa szykuje Europa i Azja. Wojna handlowa wisi w powietrzu.
Donald Trump zamierza drastycznymi posunięciami zlikwidować potężną dziurę w amerykańskim handlu zagranicznym. Jeszcze w tym tygodniu ma podać szczegóły dotyczące zapowiedzianej przez niego 25 proc. taryfy celnej na stal i 10 proc. na aluminium.
To bezpośrednio uderza choćby w Europę, gdzie w przemyśle stalowym pracuje tysiące ludzi. W Niemczech ponad 84 tys. pracowników, a we Włoszech ponad 34 tys, a we Francji około 21 tys. Problem dotyka w sposób bezpośredni również Polski. W branży stalowej w kraju pracuje 21,7 tys. pracowników.
- Na dłuższą metę każda bariera handlowa jest niekorzystna dla wszystkich – przekonuje w rozmowie z money.pl dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. I wskazuje, że w końcowym wyniku USA i tak będą stratne na podniesieniu ceł.
Jak zaznacza dr Kwiecień, wyższe cła obciążą producentów samolotów i samochodów, którzy będą zmuszeni kupować droższe surowce wyprodukowane na terenie USA.
Świat wytacza działa
Wpis na Twitterze Donalda Trumpa zapowiadający wprowadzenie tych gigantycznych ceł spowodował szybką reakcję największych partnerów handlowych Ameryki – Kanady, Chin, Brazylii czy Meksyku. Co analitycy już nazywają wstępem do wojny handlowej na globalną skalę.
Ostro odpowiedziała również Europa. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker już w czwartek wieczorem zapowiedział, że Unia Europejska odpowie "w sposób zdecydowany" na amerykańskie cła.
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział w czwartek wieczorem, że Unia Europejska odpowie "w sposób zdecydowany" na wprowadzenie przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa taryf na import stali i aluminium.
- Nie będziemy siedzieć bezczynnie – przytacza słowa Junckera z paryskiej konferencji prasowej "The Washington Post". - Podczas gdy naszemu przemysłowi zostanie zadany cios, który zagraża tysiącom europejskich miejsc pracy. Będziemy nakładać cła na motocykle Harley-Davidsona, Kentucky burbon i niebieskie dżinsy Levi's.
Punktów zapalnych może być więcej. Jeśli UE wprowadzi sankcje na produkty z USA, Ameryka może odpowiedzieć tym samym. To bardzo zła wiadomość biorąc pod uwagę dane Eurostatu, z których wynika, że Stany Zjednoczone pozostają najczęstszym odbiorcą towarów eksportowanych z UE. Europejski udział w eksporcie do USA wyniósł ponad 20 proc. w zeszłym roku.
- Na ten moment nie jest istotne, jakie produkty miałyby być objęte przez kolejne cła. Teraz mamy grę słów, które mają pokazać siłę obu stron. To pokerowe zagrywki – twierdzi dr Kwiecień. – Unia i USA będą świadomie wybierać produkty, rynki, sektory, w taki sposób, aby nie zburzyć relacji handlowych.
WTO uspokaja
Światowa Organizacja Handlu wezwała swoich członków do unikania eskalacji tego konfliktu. WTO przypomina, że wojna handlowa nie leży w niczyim interesie.
Roberto Azevedo dodatkowo ostrzega, że po wejściu na tę drogę będzie bardzo trudno się z niej wycofać.
- Dla Europy to nie ma znaczenia, jakie wywoła to retorsje. Nie cła na sok pomarańczowy, motocykle czy pręty stalowe są tu najbardziej istotne. Wojna handlowa bardziej uderzy w optymizm inwestorów, którzy ograniczą swoją działalność. To spowoduje, że światowy wzrost spowolni i dalej uderzy w globalne nastroje i w rynki finansowe – podkreśla dr Kwiecień.
Czy zatem polityka prezydenta USA będzie iskierką, która wywoła jeszcze większy pożar na rynkach? O wpływie na rynki decyzji Trumpa już pisaliśmy w money.pl. Jak zaznacza ekonomista XTB, jeśli ograniczenia w handlu zaczną pojawiać się lawinowo, z pewnością uderzy to w globalną gospodarkę.