Wczoraj indeks na giełdzie w Szanghaju zamknął się wynikiem minus 1,3 proc. To najgorszy wynik od czasu dołka z 2016 r. – pisze „Rzeczpospolita”. Zdaniem ekspertów, dołek ten może się jeszcze pogłębić.
Na szczęście dla Pekinu zza oceanu płyną ostatnio raczej uspokajające komunikaty. Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że na razie nie będzie ograniczeń na chińskie inwestycje oraz, że ochrona amerykańskich technologii może być realizowana za pomocą instrumentów, które umożliwiają obecne przepisy.
Dla Chin to o tyle dobra wiadomość, że tamtejsi eksperci podkreślają, że na konflikt ekonomiczny z USA Pekin nie jest gotowy. „Czy Chiny zrealizowały już zadanie polegające na staniu się bogatym? (...) Czy możemy zacząć bezpośrednio konkurować z USA i innymi krajami Zachodu? Chiny powinny przemyśleć swoją ogólną sytuację strategiczną” – pisze Yu Zhi, ekonomista z Szanghajskiego Uniwersytetu Ekonomii i Finansów.
Tym bardziej, że amerykańskie sankcje mają dla Chin bardzo konkretny wymiar. Przykładem jest choćby koncern telekomunikacyjny ZTE, który po odcięciu od komponentów sprowadzanych z USA musiał wstrzymać produkcję smartfonów.
Problemem dla Chińczyków są także ich odwetowe sankcje nałożone na Waszyngton. Np. 25 proc. cło na soję. Stany to ich ogromny producent, a Chiny – jeszcze większy konsument. Nawet wysokie cła nie uchroni więc Pekinu od importu tego surowca od USA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl