Kanclerz Niemiec Angela Merkel chce zamrozić konflikt na Ukrainie, nie rezygnując z zasad prawa międzynarodowego. Pomysł brzmi przekonująco - pisze w niedzielę niemiecki dziennik _ Die Welt _.
W konflikcie o Ukrainę między USA a Rosją chodzi o wiele więcej niż w negocjacjach o liczbę rakiet. _ Dla obu (mocarstw) gra toczy się o tożsamość i własne fundamenty _ - pisze _ Die Welt _.
Kto przekona Europę i przeciągnie ją na swoją stronę, ten rozstrzygnie ten spór na swoją korzyść, a Angela Merkel jest najważniejszą liderką Europy - wyjaśnia autor komentarza.
Jego zdaniem Merkel dała do zrozumienia podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, że rozumie sposób myślenia Ameryki. Niemiecka kanclerz chciałaby jednak uniknąć nowej zimnej wojny w Europie, a przede wszystkim wielkiej wojny. Dlatego szefowa niemieckiego rządu zasugerowała, aby Zachód zaczekał aż zaczną działać sankcje i przyjął do wiadomości powstałą sytuację, nie uznając jednak bezprawia i aneksji dokonanej przez Rosję.
Wyjaśniając swoje stanowisko, Merkel posłużyła się przykładem reakcji Zachodu na budowę muru berlińskiego w 1961 roku. _ Die Welt _ dodaje, że taką samą taktykę USA zastosowały po aneksji trzech krajów bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii) przez Stalina.
_ Zamrozić konflikt, nie rezygnując z prawa międzynarodowego - to brzmi przekonująco, graniczy jednak niebezpiecznie blisko z kapitulacją na dziesiątki lat przed militarnym mocarstwem _ - ostrzega _ Die Welt _. Komentator zauważa, że na świecie są państwa o podobnej strukturze ludnościowej jak Ukraina, w których poparcie dla separatystów może mieć poważne skutki.
_ Putin testuje na Ukrainie jak Zachód zareagowałby, gdyby Rosjanie w krajach bałtyckich chwycili za broń, a Moskwa wyparłaby się jakiegokolwiek mieszania się w konflikt _ - czytamy w _ Die Welt _. Ameryka chce za pomocą dostaw broni zmusić Putina do zadeklarowania się: albo zgodzi się on na prawdziwe negocjacje, albo w sposób otwarty wesprze separatystów, czy też wręcz zdecyduje się na interwencję. Taka taktyka może jednak doprowadzić do eskalacji na miarę kryzysu na Kubie - czytamy w _ Die Welt _.
W sobotę na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa zarówno wiceprezydent USA Joe Biden, jak i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podkreślali, że naród ukraiński ma prawo do samoobrony przed agresją ze strony Rosji. Obaj politycy obarczyli Moskwę odpowiedzialnością za konflikt.
Poroszenko zaapelował do Zachodu o _ konkretne wsparcie niepodległości Ukrainy - polityczne, gospodarcze, ale także militarne _. Jak oświadczył ukraiński prezydent, oczekuje on dostaw broni dla swojego kraju, ponieważ naruszone zostało memorandum budapeszteńskie z 1994 roku, gwarantujące integralność terytorialną Ukrainy. W zamian za gwarancje bezpieczeństwa Ukraina zrzekła się wówczas strategicznej broni nuklearnej, którą odziedziczyła po ZSRR.
Czytaj więcej w Money.pl