Przed zawieszeniem broni, notowano 50 ataków na dobę.
Separatyści cały czas ostrzeliwują ukraińskie wojska w okolicach Ługańska, Doniecka i Debalcewa, a także Mariupola. Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk informuje tymczasem, że separatyści przez pomyłkę zaatakowali rosyjskie oddziały specjalne myśląc, że są to Ukraińcy.
Wśród Rosjan są ofiary śmiertelne, w tym sam dowódca grupy. Na terenach kontrolowanych przez bojówkarzy trwa przymusowa mobilizacja, organizowane są także punkty remontu uszkodzonego sprzętu wojskowego. Korzystając z zawieszenia broni separatyści ewakuują ostrzelane czołgi i transportery z linii frontu.
Ukraińcy zaostrzyli też kontrole na swoich posterunkach. Wcześniej bowiem notowano przypadki wyjazdów bojówkarzy przebranych w cywilne ubrania. Trwają także starania o uwolnienie Ukraińców, wojskowych i cywilów, którzy są przetrzymywani przez separatystów.
Dotąd na wolność wyszło 1267 osób, w rękach bojówkarzy nadal są 684 osoby. Jeszcze 1667 uznawanych jest za zaginionych. Sytuację utrudnia to, że formalnie nie ogłoszono wojny, dlatego przetrzymywani są de iure zakładnikami, a nie jeńcami, zatem nie można stosować międzynarodowego prawa dotyczącego zatrzymanych wojskowych.
Czytaj więcej w Money.pl