Gdyby jakikolwiek bank zachował się w taki sposób, jak Apple, które odmawia władzom USA pomocy w złamaniu zabezpieczeń iPhone'a 5C terrorysty z San Bernardino, naraziłby się na ogromne kary finansowe - twierdzi Brian Caplen, redaktor naczelny "The Banker". Politycy i niektórzy eksperci coraz głośniej domagają się objęcia firm technologicznych podobnymi obowiązkami w dziedzinie współpracy w zwalczaniu terroryzmu, jakiemu podlega sektor bankowy.
We wtorek nastąpił zaskakujący zwrot akcji w trwającej od tygodni batalii pomiędzy FBI a producentem iPhone'ów. Śledczy nieoczekiwanie odwołali swój udział w posiedzeniu sądu w sprawie trwającego sporu. Jak wyjaśnił rzecznik Departamentu Sprawiedliwości USA, FBI testuje nową metodę uzyskania dostępu do zabezpieczonego telefonu bez pomocy jego producenta.
Jeśli federalnym się uda się złamać zabezpieczenia urządzenia należącego do nieżyjącego Syeda Rizwana Farooka, będzie to oznaczać wielką porażkę Apple, które powołując się na pierwszą poprawkę do Konstytucji USA, przy wsparciu innych gigantów z branży technologicznej poszło na wojnę z amerykańskim rządem.
Ba, Apple zapowiedziało, że nie zamierza się poddawać i zapowiada, że pracuje nad jeszcze skuteczniejszymi zabezpieczeniami dla swoich telefonów, chcąc - jak przekonują przedstawiciele spółki - jeszcze lepiej chronić prywatność ich użytkowników przed zakusami amerykańskich służb.
Większa odpowiedzialność
Jak wskazują krytycy działań koncernu, sprawy w ogóle by nie było, gdyby firmy technologiczne, produkujące sprzęt komputerowy i dostarczające rozwiązania informatyczne, podlegały podobnym obowiązkom w kwestii walki z terroryzmem i prania brudnych pieniędzy, jak banki.
Zgodnie z obowiązującymi powszechnie przepisami, banki muszą nie tylko ujawniać szczegóły podejrzanych transakcji na żądanie odpowiednich organów państwowych, ale także informować władze, gdy odnotują operacje finansowe, które wzbudziły ich zastrzeżenia.
Brian Caplen zwraca uwagę, że już w 2002 roku banki w Wielkiej Brytanii złożyły 9 tys. takich zawiadomień. Ostatnio ich liczba wzrosła do około 400 tysięcy rocznie. Taka masa danych zwiększa szanse wyłapania nielegalnych operacji, mogących między innymi służyć wspieraniu terroryzmu.
Bardzo daleko od tego problemu są firmy technologiczne, których potencjalna rola w walce z terroryzmem w ostatnich latach gwałtownie wzrosła, co jednak nie znalazło odbicia w obowiązujących regulacjach prawnych.
Choć kluczowe znaczenie dla różnorodnych aktów terroryzmu i ataków na kluczowe instytucje państwa mają nowoczesne urządzenia mobilne, narzędzia informatyczne czy nawet serwisy społecznościowe, ich dostawcy nawet w części nie podlegają takim obowiązkom, jakie mają banki w odniesieniu do swoich obszarów działalności.
- Firmy technologiczne, tak jak banki, muszą zdać sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności za pomaganie w walce z kryminalistami - przekonuje Caplen. - Dlatego Apple nie ma racji, posługując się argumentami obrony prywatności, odmawiając FBI dostępu do iPhone'a Syeda Rizwana Farooka, który wraz z żoną zabił 14 osób w grudniowym ataku terrorystycznym z San Bernardino - podkreśla.
Szwajcarski bank w kieszeni
W połowie marca szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve żalił się, że producenci telefonów wciąż nie zgadzają się na pomoc w złamaniu zabezpieczeń telefonów użytych przez sprawców listopadowego ataku terrorystycznego w Paryżu. Według Cazeneuve'a, który otwarcie wsparł FBI w konflikcie z Apple, odblokowanie dwóch telefonów znalezionych przy Stade de France mogłoby pomóc w odkryciu powiązań terrorystów biorących udział w ataku 13 listopada.
- Firmy technologiczne utrudniają Francji powstrzymanie kolejnych ataków terrorystycznych - powiedział Bernard Cazeneuve. - Musimy wspólnie pracować nad znalezieniem równowagi pomiędzy bezpieczeństwem a wolnością - podkreślił.
Bardzo wyraźne stanowisko w sporze z Apple zajął Barack Obama. Podczas marcowej konferencji SXSW w Austin w Teksasie porównał posiadanie całkowicie zabezpieczonego telefonu do "noszenia w kieszeni konta w banku szwajcarskim".
- Pytanie, które musimy zadać, brzmi: jeśli technologicznie możliwe jest stworzenie urządzenia z tak silnym szyfrowaniem, że nie ma do niego absolutnie żadnej możliwości dostępu, jak mamy łapać pedofilów robiących zdjęcia dzieciom? Jak mamy wyjaśniać lub zapobiegać atakom terrorystycznym? - pytał prezydent USA.
Obama podkreśla jednocześnie, że jego celem jest znalezienie kompromisu w trwającym sporze. - Jestem pewny, że możemy ten problem rozwiązać, ale środowisko technologiczne musi nam w tym pomóc - stwierdził.
Przedstawiciele Apple niezmiennie podkreślają, że ich firma zawsze współpracuje z władzami w walce z terroryzmem i wspiera organy ścigania w ich działania. Jednocześnie podkreślają, że ich priorytetem jest chronienie swoich klientów przed hakerami i kryminalistami.
Trudny kompromis
Propozycją rozwiązania tej sytuacji jest powołanie komisji w Kongresie USA, która zajęłaby się ważeniem racji obu stron, ale cytowani przez serwis "Mother Jones" prawnicy i eksperci są sceptyczni, czy znalezienie kompromisu jest w ogóle możliwe. W tej sytuacji Kongres może zdecydować się na zakazanie szyfrowania danych w telefonach, rozwiązując problemy śledczych, ale to nieuchronnie zmniejszyłoby bezpieczeństwo danych przeciętnego użytkownika.
Były analityk CIA ds. walki z terroryzmem, Yaya J. Fanusie w artykule opublikowanym w serwisie "Quartz" przekonuje, że firmy technologiczne są w stanie znaleźć z rządem wspólny język i wspomóc instytucje państwa w walce z terroryzmem. Jak stwierdza, firmy są w stanie połączyć przyjemnie z pożytecznym, pomagając rządowi, jednocześnie zarabiając na tym.
Jako przykład podaje założoną w 2004 roku firmę Palantir, która zajęła się analizą big data na rzecz organów śledczych i wywiadowczych, a jej obecne obroty wynoszą 1,5 mld dol. Kolejną jest Ayasdi, która tworzy oprogramowanie pozwalające prowadzącym dochodzenie śledczym łatwiej kojarzyć zbierane informacje. Firma jak dotąd uzyskała 100 mln dol. inwestycji.
- Krytycy Doliny Krzemowej pochodzący z agencji rządowych utrzymują, że technologia pomaga terrorystom działać w ukryciu - pisze Fanusie. - Jednak ta sama technologia może pomóc środowisku wywiadowczemu w walce z tymi, którzy knują przeciw nam i naszym sojusznikom. Dolina Krzemowa zasłynęła dzięki innowacjom, ale kiedyś to słowo może stać się synonimem czegoś ważniejszego: czynienia Ameryki i świata bezpieczniejszym - stwierdza były analityk CIA.