"Nasza wojna z terroryzmem zaczyna się od Al-Kaidy, ale to nie koniec. To się nie skończy, dopóki każda grupa terrorystyczna o globalnym zasięgu nie zostanie znaleziona, zatrzymana i ostatecznie pokonana" - powiedział 20 września 2001 roku George W. Bush, ówczesny prezydent USA i rozpoczął najbardziej kosztowną kampanię wojenną w dziejach świata - wojnę z terroryzmem.
Wojna, którą zaczęła administracja Georga W. Busha 14 lat temu, według danych Pentagonu kosztowała "tylko" 1,7 biliona dolarów. Jak duża jest to kwota? To równowartość mniej więcej 22 rocznych budżetów Polski. Wydawanie pieniędzy zaczęło się od wezwania Busha, który poprosił Kongres o przyznanie 30 miliardów dolarów na bombardowania w Iraku. Zgodnie z pierwszymi planami to miało wystarczyć na szybkie pozbycie się czołowych przywódców Al-Kaidy, w tym oczywiście Osamy Bin Ladena.
Tak się nie stało, a roczne wydatki rosły i szybko przekroczyły 100 miliardów rocznie. Najwyższy poziom finansowania wojny nastąpił w latach 2007-2011. Zwrot i spadek nakładów pojawił się dopiero później - po schwytaniu i straceniu Bin Ladena.
Co ciekawe - w Stanach Zjednoczonych nie ma zgody, co do faktycznych kosztów wojny. Zupełnie innymi szacunkami operuje Watson Institute for International Studies przy Uniwersytecie Browna. Ich kosztorys wskazuje na... 4,4 biliony dolarów! To oznaczałoby, że przez 14 lat każdy Amerykanin dorzuciłby do wojny 16 tysięcy dolarów z własnej kieszeni. Eksperci są zdania, że do 2020 roku koszt ten i tak podskoczy o dodatkowy bilion. Warto w tym miejscu przypomnieć deklaracje administracji USA, która zapewniała obywateli, że na obie wojny państwo nie wyda więcej niż 200-300 miliardów dolarów.
Biorąc pod uwagę tylko oficjalne i potwierdzone dane - Stany Zjednoczone w latach 2001-2014 na działania w Afganistanie przeznaczały 145 milionów dolarów dziennie. Irak był jeszcze droższy - od 2003 do 2014 roku z budżetu USA każdego dnia trafiało 190 milionów dolarów na tę wojnę. Walka z ISIS, prowadzona głównie przez bombardowania lotnicze kosztuje 9 milionów dolarów dziennie, czyli 20 razy mniej niż konflikt w Iraku. Zgodnie z czerwcowymi danymi Pentagonu na temat konfliktu w Syrii i części Iraku, walka z ISIS kosztowała do tej pory około 3 miliardy dolarów. Dwie trzecie z tych pieniędzy trafiły do amerykańskiego lotnictwa.
Kimberly Amadeo, ekspert finansowy z magazynu "US Economy" przekonuje, że prawdziwy koszt wojny z terroryzmem nie powinien być liczony poprzez wydane na armie pieniądze. Sugeruje, że lepiej spojrzeć na to, co gospodarka USA straciła przez wojnę.
"Prawdziwy koszt wojny z terroryzmem to nie tylko to, co dodaje się do długu, ale także wszystkie utracone miejsca pracy, które mogłyby zostać utworzone z tych pieniędzy. Owszem - każdy miliard dolarów wydany na obronę tworzy 8555 miejsc pracy i dodaje 565 mln dolarów gospodarce. Gdyby jednak miliard dolarów przeznaczyć na zwolnienia podatkowe dla firm i obywateli to zyskalibyśmy 10779 miejsc pracy i 500 milionów w budżecie. Gdyby z kolei miliard dolarów przeznaczyć na edukację to efektem byłoby 17687 miejsc pracy" - tłumaczy Amadeo w swoim materiale z kwietnia tego roku.
UE wypada blado na tle USA
Jak na tym tle wygląda budżet Unii Europejskiej, która jako druga jest najbardziej zainteresowana pokojem? Unia od kilkunastu lat przeznacza mniej więcej 1 procent rocznego budżetu na zapewnienie bezpieczeństwa we Wspólnocie. To około 20 mld euro w ciągu dekady wojny. Pieniądze te nie trafiają jednak bezpośrednio na front z bardzo prostej przyczyny. Unia Europejska jako taka nie posiada wojska. Zatem, by policzyć całkowity koszt światowej wojny z terroryzmem musielibyśmy uwzględnić wszystkie krajowe wydatki na wzmocnienie granic, dodatkowe kontrole i większą liczbę funkcjonariuszy.
Po ostatnich atakach w Paryżu, rząd Francji zdecydował się przeznaczyć dodatkowe 400 milionów euro na walkę z ekstremizmem. Francuskie władze zdają sobie sprawę, że w całym kraju jest ponad 3 tysiące osób, które współpracują z ISIS. W związku z tym w ciągu trzech lat powstanie dodatkowe 2700 miejsc pracy w służbach bezpieczeństwa, w tym 1100 w samym wywiadzie. Pieniądze mają trafić również na zakup sprzętu, kamizelek kuloodpornych i broni.