Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Wybory 2015: PiS nie ma zaufania rynków finansowych. Inwestorzy wyprzedawali obligacje

0
Podziel się:

Wygrana PiS może drogo kosztować budżet państwa. Przez brak zaufania od rynków finansowych.

Wybory 2015: PiS nie ma zaufania rynków finansowych. Inwestorzy wyprzedawali obligacje
(PAP/Darek Delmanowicz)

Wygrana PiS może drogo kosztować budżet państwa. Rynki finansowe nie ufają nowej partii rządzącej. Rentowność polskich obligacji skarbowych w powyborczy poranek poszła w górę. Oznacza to, że inwestorzy je wyprzedawali. Jednocześnie kupowali papiery większości innych krajów europejskich.

Polskie obligacje 10-letnie można dzisiaj kupić na rynku międzynarodowym z rentownością 2,654 proc., czyli o 0,055 punktu procentowego wyżej niż w piątek, a w trakcie pierwszych godzin były nawet notowane z rentownością 2,68 proc. Oznacza to, że papiery są dzisiaj wyprzedawane przez inwestorów.

Nie jest to może największy wzrost w historii, ale przy spadkach na prawie całym świecie, to relatywnie jest on znaczący.

Podobny ruch na rentowności naszych papierów skarbowych miał miejsce w ubiegły wtorek, kiedy światło dzienne ujrzały plany Prawa i Sprawiedliwości na luzowanie polityki pieniężnej, a m.in. na uruchomienie dodruku pustego pieniądza.

Poseł PiS Henryk Kowalczyk deklarował wtedy zwiększenie o 1,4 bln zł wydatków inwestycyjnych do 2020 roku, a środki miałyby pochodzić m.in. z NBP. Łączna skala dodruku banku centralnego, z przeznaczeniem na niskooprocentowane kredyty, może osiągnąć poziom 350 mld zł.

Dla porównania łączna ilość pieniądza w gospodarce (emisja gotówki oraz depozyty w bankach do 2 lat), to na koniec września 1,09 biliona złotych. Czyli *przez zapowiadany przez PiS dodruk, w gospodarce znalazłoby się aż o 32 proc. więcej pieniędzy! *Przy takich liczbach inflacja może ruszyć, co z kolei byłoby bardzo niebezpieczne.

Nawet jeśli zapadnie decyzja o realizacji tego pomysłu, Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało czekać od przyszłego roku, kiedy wymieni większość składu Rady Polityki Pieniężnej oraz prezesa NBP Marka Belkę, któremu sześcioletnia kadencja kończy się w czerwcu.

Pomysły wydawania pieniędzy budżetowych przez PiS według szacunków Centrum Analiz Ekonomicznych wyniosą 44 mld zł, co przy i tak wysokim planowanym deficycie finansów publicznych nie zwiększa zaufania rynków do zwycięskiej partii.

Szykuje się droższa spłata długu

W reakcji na wynik wyborów polskie obligacje zaczęły tanieć. To efekt spadku zaufania rynków finansowych. To zła informacja dla przyszłego rządu, bowiem utrzymanie takiej tendencji oznacza wzrost kosztów obsługi długu publicznego. Kolejna aukcja obligacji może kosztować Skarb Państwa ponad 450 mln zł, czyli mniej więcej tyle, ile wpływa do budżetu z tytułu wszystkich ceł w ciągu dwóch miesięcy. W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy koszt obsługi długu publicznego wynosił niecałe 19 mld zł.

Dług państwa przyrasta w szybkim tempie, ale jeśli do tego wziąć pod uwagę zagarnięcie środków z OFE, to okazuje się, że rośnie dużo szybciej niż PKB. Jeśli koszty jego obsługi będą rosły, spłacanie długu będzie coraz bardziej dla gospodarki uciążliwe.

Z zupełnie odwrotnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w ostatnich dwóch latach. Obniżki stóp procentowych przez największe banki centralne, w tym także NBP, przyczyniły się do spadku oprocentowania obligacji. Dzięki temu rządy mogły coraz taniej pożyczać pieniądze. W pierwszych dziewięciu miesiącach bieżącego roku koszt obsługi długu publicznego dla polskiego budżetu wynosił 9 proc. dochodów ze wszystkich podatków. W 2014 r. było to jeszcze 12 proc., a rok wcześniej 15 proc.

Gorzej od naszych obligacji zachowują się dzisiaj tylko portugalskie papiery. Ich oprocentowanie skoczyło o 0,09 punktu procentowego. Wpływ na to ma także polityka. W Portugalii ma miejsce przesilenie polityczne i prawdopodobne rządy obejmie ugrupowanie skrajnie lewicowe, co podobnie jak w Polsce, nie wzbudza zaufania rynków finansowych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)