Kilkuset amerykańskich ekonomistów ostrzega, że wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA doprowadzi do katastrofy gospodarczej. Fatalne skutki grożą również Europie, którą może dotknąć ponownie kryzys bankowy. Eksperci wieszczą m.in. spadki na giełdach, zamieszanie na rynku walutowym oraz wzrost cen ropy naftowej i złota.
We wtorek 8 listopada, czyli za niecały tydzień, odbędą się wybory prezydenckie w USA. Według najnowszych sondaży, na tej ostatniej prostej Donald Trump jest na fali wznoszącej i nawet wyprzedza Hillary Clinton. Badanie Washington Post/ABC wskazuje, że na kandydata republikanów głosowałoby 46 proc. Amerykanów, a na kandydatkę demokratów 45 proc.
Ekonomiści alarmują, że wygrana Trumpa grozi ogromnymi konsekwencjami gospodarczymi. Nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale także dla całego świata. The Wall Street Journal upublicznił treść oświadczenia podpisanego przez 370 profesorów uczelni ekonomicznych, w którym nawołują do niegłosowania na kandydata republikanów.
- Jego wypowiedzi wskazują na głęboką nieznajomość ekonomii i niezdolność do słuchania wiarygodnych ekspertów - czytamy w liście, pod którym podpisują się także Nobliści w dziedzinie ekonomii.
The New York Times przytacza z kolei wypowiedzi profesora Simona Johnsona z Massachusets Institute of Economy, który ostrzega przed trzęsieniem ziemi na rynkach finansowych. - Prezydentura Trumpa wywoła dramatyczne spadki na giełdach, doprowadzi do paniki i recesji na całym świecie. Europie może grozić kolejny kryzys bankowy - wskazuje Johnson.
Czego konkretnie boją się ekonomiści? Trump chce m.in. zlikwidować ustawę Dodda-Franka o reformie Wall Street i ochronie konsumentów. Ustawa ta została utworzona w odpowiedzi na kryzys finansowy w roku 2008 i wprowadziła daleko idące zmiany w całym sektorze finansowym. Miała zabezpieczyć państwo przed kolejnym krachem. Według Trumpa ustawa ta ceduje kontrolę z największych banków na organy nadzorujące. Jest to według niego katastrofa, która przyczyniła się do zahamowania wzrostu gospodarczego.
- Oczywiście ustawa ta mogłaby zostać nieco ulepszona, lecz całkowita jej likwidacja może nie okazać się specjalnie dobrym rozwiązaniem, ponieważ wystawi obywateli na łaskę i niełaskę rządzonego lękiem i chciwością Wall Street oraz sprawi, że USA stanie się podatne na kolejny kryzys - ostrzegają analitycy easyMarkets w raporcie poświęconym wyborom.
Według Trumpa wszystko można załatwić ostrymi negocjacjami. Planuje renegocjować zagraniczne umowy, w tym TPP (Partnerstwo Transpacyficzne) i NAFTA (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu). Słowo "dyplomacja” nie występuje w jego słowniku. Określa on rząd chiński mianem "manipulatora walutowego” i chce zaprowadzić politykę "zero tolerancji dla złodziei własności intelektualnej i praktyki przymusowych transferów technologii”. W to wpisuje się m.in. nałożenie wysokich ceł (32-35 proc.) na import z Meksyku i Chin.
- Chiny okazały się jednym z najbardziej upartych supermocarstw na świecie, odmówiły udziału w rozmowach dyplomatycznych, zwłaszcza w przypadku najwrażliwszych obszarów. Poradzenie sobie z Chinami wymaga żelaznej pięści, takiej, za jaką opowiada się Trump. Jednak trudno jest wyobrazić sobie, że takie negocjacje pójdą w dobrym dla USA i całego świata kierunku - przestrzegają eksperci easyMarkets.
Nie ma wątpliwości, że jedną z poszkodowanych będzie meksykańska waluta. Peso, według prognoz, może osłabić się względem dolara nawet o jedną czwartą. Zwycięstwo Trumpa wsparłoby także rynek złota, postrzeganego jako bezpieczna przystań. Zyskać mogłyby także takie alternatywne rynki jak Bitcoin.
Najprawdopodobniej pójdą w górę ceny surowców, a szczególnie ropa naftowa. - Antymuzułmańska retoryka Trumpa jest najprawdopodobniej największą przeszkodą stojącą na drodze do pokoju na Bliskim Wschodzie. Jego wygrana może dać impuls takim organizacjom jak Isis i Al-Kaida, aby wzmocnić retorykę przeciwko USA jako wroga numer jeden - komentuje Martin O'Rourke, dyrektor zarządzający Saxo Banku. - Z uwagi na wrażliwość cen ropy naftowej na czynniki geopolityczne na Bliskim Wschodzie, można spodziewać się w takiej sytuacji silnych zwyżek notowań surowca, znacznie powyżej obecnych poziomów w okolicach 50 dolarów za baryłkę.
Niepokój wywołują rewolucyjne zapędy Trumpa, który m.in. zapowiada głęboki przegląd systemu podatkowego. Chodzi o zmniejszenie liczby grup podatkowych z siedmiu do czterech, gdzie najlepiej zarabiający płaciliby podatek w wysokości 25 proc. Chciałby też zwolnić z podatku osoby zarabiające poniżej 25 tys. dolarów rocznie. Zapowiada też mniejsze obciążenia związane z prowadzeniem biznesu, redukując stopę podatku do 15 proc.