Tysiące Rumunów wzięły dziś udział w antyrządowych protestach w wielu miastach, domagając się uczciwych wyborów przed drugą turą głosowania na nowego prezydenta; pierwszą zakłóciły skargi na złą organizację wyborów za granicą.
Część obywateli Rumunii mieszkających za granicą nie mogła zagłosować w pierwszej turze, bo w wielu lokalach wyborczych otwartych w ambasadach skończyły się karty do głosowania, a kolejki były bardzo długie. Ludzie stojący w gigantycznej kolejce przed ambasadą Rumunii w Paryżu stracili panowanie nad sobą; o interwencję trzeba było prosić francuską policję.
Pierwsze protesty przeciwko rządowi Victora Ponty, który nie zapewnił warunków do tego, by wszyscy obywatele mogli zrealizować swoje prawo głosu, zorganizowano w ubiegłą sobotę. Uczestnicy domagali się ustąpienia odpowiedzialnego za głosowanie za granicą ministra spraw zagranicznych Titusa Corlateana, a nawet samego premiera.
W ubiegłym tygodniu Ponta zdymisjonował Corlateana i powołał na jego miejsce byłego szefa MSZ i późniejszego szefa wywiadu Teodora Melescanu.
Szacuje się, że poza granicami kraju, głównie w Europie Zachodniej mieszka do czterech milionów Rumunów. Chociaż, jak pisze Reuters, niewielka część z nich fatyguje się do urn, ich głosy mogą zadecydować o wyniku wyborów, jak stało się w roku 2009, gdy prezydent Traian Basescu wygrał drugą kadencję większością zaledwie 70 tysięcy głosów, głównie tych oddanych za granicą.
Rumuńska telewizja pokazała w piątek wieczorem tłumy maszerujące w stronę siedziby rządu w Bukareszcie, częściowo blokujące ruch na jednej z najruchliwszych ulic stolicy Rumunii.
Wiele tysięcy ludzi demonstrowało w innych miastach, w tym w Klużu, Timisoarze, Sybinie (Sibiu) i Braszowie (Brasov). Na transparentach widniały hasła: _ Nam nie jest wszystko jedno _, _ Solidarność z diasporą _ i _ Głosuj głową, nie brzuchem _.
W drugiej turze w niedzielę mają się zmierzyć Victor Ponta, który wygrał pierwszą turę wyborów zdobywając 40,4 proc. głosów, i popierany przez centroprawicę Klaus Iohannis - rumuński Niemiec, burmistrz miasta Sibiu. Iohannis zdobył 30,3 proc. głosów.
Analitycy nie dają Iohannisowi wielkich szans na przełamanie przewagi rywala. Socjologowie argumentują, że choć przyciąga on głosy młodych i lepiej wykształconych mieszkańców dużych miast, to większość wyborców w kraju, w którym 80 proc. ludności wyznaje prawosławie, nie zagłosuje na Niemca protestanta.
Czytaj więcej w Money.pl