Nieprzerwanie od trzech miesięcy rośnie liczba sprawdzeń przeszłości kryminalnej klientów sklepów z bronią - wynika z danych FBI. To konieczny warunek przy jej sprzedaży w USA. Amerykanie w pośpiechu wykupują pistolety i karabiny szturmowe. Nagłe dozbrajanie się cywili, to efekt zapowiedzi wyborczych Hillary Clinton o zaostrzeniu przepisów dotyczących dostępu do broni.
Liczba takich sprawdzeń w bazie danych FBI pokazuje przybliżoną skalę sprzedaży broni w Stanach Zjednoczonych. Negatywna weryfikacja uniemożliwiająca kupno stanowi niewielki procent wszystkich wniosków. Natomiast transakcje pomiędzy osobami prywatnymi w myśl amerykańskiego prawa nie wymagają stosowania tego typu procedury.
Tylko do końca października wystosowano ponad 2 miliony 300 tysięcy sprawdzeń. To o ponad 340 tys. zapytań więcej niż miesiąc wcześniej i o blisko 357 tysięcy więcej niż w tym samym okresie w ubiegłym roku.
Te statystyki napędzają obawy wielu Amerykanów, że jeszcze obecny prezydent Barack Obama lub jego potencjalna następczyni z ramienia demokratów Hillary Clinton doprowadzą do zapowiadanego zaostrzenia przepisów dotyczących prawa do posiadania broni.
Tak więc sprzedaż pistoletów, strzelb, karabinów oraz amunicji rośnie w USA nieprzerwanie od 3 miesięcy. Szacuje się, że już teraz w domach Amerykanów jest blisko 270 mln sztuk broni. Dla porównania, oznacza to, że jest jej więcej niż dorosłych obywateli Stanów Zjednoczonych. Ostatnie analizy pokazały, że aż 42 proc. tego arsenału to broń krótka - głównie pistolety. Ale już co trzecia broń w rękach statystycznego Amerykanina to karabin, co piąta - strzelba.
Dziesięcioletni zakaz posiadania
Kandydatka demokratów na 45. prezydenta USA jest znaną przeciwniczką dostępu do broni. Podczas kampanii prezydenckiej przekonywała, że konieczne jest ograniczenie do jej dostępu poprzez regulację sprzedaży. Ma to na celu obniżenie liczby zgonów z użyciem broni palnej w kraju.
Hillary Clinton zamierza między innymi przywrócić podpisaną przez jej męża w 1994 roku ustawę. Były prezydent, jak przypomina Al-Jazeera, w połowie lat 90. usankcjonował dziesięcioletni zakaz sprzedaży cywilom wszelkich karabinów.
Temat z mocną powrócił do debaty publicznej po masakrze w szkole Sandy Hook w Newtown z grudnia 2012 roku. Wówczas to 20-letni Adam Lanza zabił w sumie 27 osób w tym 20 dzieci przy użyciu popularnego wśród amerykanów samopowtarzalnego karabinu Bushmaster AR-15 oraz dwóch pistoletów. Później popełnił samobójstwo.
Tragedia z Newtown utwierdziła Baracka Obamę w konieczności zaostrzenia przepisów, a w szczególności zamknięciu prawnej luki pozwalającej ludziom kupić broń od prywatnych sprzedawców bez konieczności sprawdzenia w bazie FBI przeszłości tych potencjalnych nabywców.
To prawo, mimo upływu lat, wciąż nie zostało zmienione. Sprawa może ruszyć z miejsca teraz, bo w zaostrzeniu przepisów w sprawie broni obecny prezydent i poważna kandydatka na to stanowisko ściśle ze sobą współpracują.
Jak wynika ze statystyk FBI, największe wzrosty sprzedaży sklepy z bronią notują po masowych strzelaninach, gdy powraca dyskusja na temat dostępu do broni w Stanach Zjednoczonych. Paradoksalnie więc rekordy sprzedaży broni przypadały na rządy największych jej przeciwników: Billa Clintona i Baracka Obamy.
Druga Poprawka do Konstytucji
Nienaruszalność prawa do posiadania i noszenia broni gwarantuje amerykanom Druga Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych z 15 grudnia 1791. I to na nią zwykle powołują się przeciwnicy ograniczeń.
Ze statystyk wynika, że USA pod względem zabójstw przy użyciu broni palnej stoi w jednym szeregu z Peru czy Czarnogórą, a w przypadku pistoletu na równi z Wenezuelą czy Hondurasem – podaje Al-Jazeera.
Współczynnik ten dla USA wynosi 3,43 na 100 tys. osób rocznie. Najniższy, zerowy wskaźnik zabójstw przy użyciu broni palnej odnotowuje Japonia i Islandia. Z tymże, jak przekonują militaryści, w każdym z tych krajów obowiązują liberalne przepisy dotyczące posiadania broni przez obywateli.
Dla przeciwników dostępu do broni ważniejsze są statystyki policyjne, z których wynika, że każdego roku od kuli pistoletu ginie 33 tys. Amerykanów, a około 750 tys. kobiet rocznie zostaje rannych od postrzału bądź uderzonych bronią przez domownika.
Mało kto w USA wyobraża sobie całkowite rozbrojenie amerykanów. O ile jeszcze w latach 90. jako główny powód posiadania broni Amerykanie podawali myślistwo i strzelectwo rekreacyjne albo sportowe, to obecnie wskazują przede wszystkim na konieczność samoobrony.