- Do ustawy zostanie wniesiona poprawka. Jeszcze jej w tej chwili nie mam, jest w tej chwili opracowywana przez legislatorów. Poprawka nie uchyli możliwości wycinania drzew na prywatnych posesjach, bo ona z punktu widzenia wielu właścicieli posesji i gospodarstw jest czymś bardzo dobrym - zadeklarował pod koniec lutego Jarosław Kaczyński. - Uniemożliwi za to tego rodzaju wykorzystywanie tej ustawy, które rzeczywiście miało miejsce ostatnio, to znaczy wycinanie drzew w jakichś większych zespołach po to, żeby w sposób bardzo prosty tworzyć podstawy dla inwestycji, żeby omijać te wszystkie ograniczenia, których istnienie jest racjonalne - powiedział wtedy prezes PiS na konferencji prasowej.
- Już w przyszłym tygodniu Sejm ma się zająć projektem nowelizacji ustawy o ochronie przyrody. Ma ona poprawić poselskie zmiany w ustawie, które obowiązują od 1 stycznia br. i które zwalniają osoby fizyczne z obowiązku uzyskiwania zgody na wycinkę, o ile usunięcie drzew lub krzewów nie jest związane z działalnością gospodarczą - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Nowe przepisy są obchodzone przez przedsiębiorców. Dzięki nowej regulacji powstała bowiem luka, która umożliwia lekceważenie prawa.
- Przedsiębiorcy powinni za wycinkę płacić i to niemałe pieniądze. Aby tego uniknąć, jeszcze przed zakupem gruntu przedsiębiorca może jednak uzgodnić z osobą fizyczną, że ta oczyści teren. A jeśli już jest w posiadaniu działki, to może jej własność przenieść na krótki czas na osobę fizyczną - wyjaśnia, jak to działa, Marek Szolc z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi w wypowiedzi dla "DGP".
PiS chce ukrócić ten proceder. Zgodnie z najnowszą propozycją partii rządzącej, właściciel nieruchomości, który zamierza wyciąć drzewo na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej, będzie musi to zgłosić w gminie. Jeżeli okaże się jednak, że na działce powstanie np. sklep czy parking, za wycinkę będzie musiał zapłacić.
Zdaniem ekspertów proponowana zmiana przepisów to "próba przerzucenia całej odpowiedzialności na samorząd". Zdaniem cytowanego wyżej Marka Szolca "poprawka będzie nadal pozwalać na dowolną wycinkę drzew i nie ochroni najwartościowszych okazów".
Eksperci dostrzegają jednak też korzyści. Prowadząc rejestr, "gminy będą przynajmniej wiedziały, ile faktycznie drzew jest wycinanych. Teraz trwa "wolna amerykanka". Nie wiadomo, ile drzew od 1 stycznia zniknęło" - powiedział dziennikowi Sławomir Jończyk, kierownik referatu przyrody i ochrony środowiska w UM Częstochowy.
Nowe przepisy. Wióry lecą w całej Polsce
Nowelizacja ustawy o ochronie przyrody obowiązuje od 1 stycznia 2017 roku. Zliberalizowane przepisy pozwalają na wycinanie drzew na prywatnej posesji bez zezwolenia. Właściciel może wyciąć drzewo bez względu na jego wiek czy obwód, jeśli nie jest to związane z działalnością gospodarczą. W ustawie uwzględniono wyjątki dla drzew objętych dodatkową ochroną, których nie można swobodnie usunąć.
Nie wytniemy drzewa, jeżeli jest ono pomnikiem przyrody, znajduje się na obszarze krajobrazu chronionego, na terenie objętym ochroną konserwatorską lub na obszarze chronionych gatunków roślin, zwierząt lub grzybów.
Nowelizacja ustawy o ochronie przyrody miała ograniczyć potężne kary za brak odpowiednich zezwoleń. Zmiany zamiast pomóc - doprowadziły do masowych wycinek drzew w różnych miejscach w Polsce.