Z obowiązków informacyjnych zostaną zwolnione przedsiębiorstwa, które zatrudniają do 250 pracowników, czyli przytłaczająca większość firm w Polsce. Oznacza to, że nowa ustawa o ochronie danych osobowych, nad którą pracuje rząd, będzie chronić konsumentów w minimalnym stopniu. Istnieje też duże ryzyko konfliktu z Brukselą.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", Ministerstwo Cyfryzacji, które kończy prace nad projektem ustawy, postanowiło częściowo uwzględnić propozycje Ministerstwa Rozwoju i zwolnić małe i średnie firmy z niektórych obowiązków, które przewiduje unijne rozporządzenie o ochronie danych (RODO).
Jeśli przepisy wejdą w życie w obecnym kształcie, zatrudniające do 250 pracowników firmy nie będą musiały informować klientów, kto będzie administratorem ich danych, jak się z nim skontaktować czy też na jak długo oraz w jakim celu dane są zbierane i na jakiej podstawie prawnej.
Co więcej, konsumenci nie będą też informowani, że mają prawo do ich wglądu, korekty czy też przeniesienia.
Resort cyfryzacji przekonuje, że chodzi o odciążenie mniejszych przedsiębiorców od nadmiernych wymagań, ale eksperci wskazują, że w praktyce z obowiązków ochrony danych osobowych zostanie zwolnionych aż 99,8 proc. firm. Aż tyle zatrudnia bowiem mniej niż 250 pracowników.
Przeciwniczką tak daleko idących wyłączeń jest generalny inspektor ochrony danych osobowych Edyta Bielak-Jomaa. - Mamy chronić dane osobowe, a nie wyłączać tę ochronę - podkreśla.
Poproszeni o opinię przez gazetę prawnicy uważają, że jest niemal pewne, że Bruksela uzna zapisy ustawy o ochronie danych osobowych za niezgodne z prawem unijnym.