Między 18 a 21 mld zł - o tyle można poprawić dochody z VAT, jeżeli zmieni się obecne przepisy, które legalizują wyłudzenia tego podatku - mówi prof. Witold Modzelewski, współautor PiS-owskiego projektu ustawy o VAT.
- Teraz tak naprawdę, to nikt już tym podatkiem nie rządzi, mamy okres bezhołowia - przekonywał Modzelewski.
Pytany, o ile można zmniejszyć lukę VAT, jeżeli wdroży się proponowane przez PiS zmiany, Modzelewski odpowiedział: Jeżeli startujemy z poziomu 120 mld zł, a może być nawet gorzej, to zwiększenie dochodów do około 140 mld zł, czyli o między 18 a 21 mld zł jest oczywiście realistyczne.
- Tylko nie da się tego osiągnąć w istniejącym stanie rzeczy, bo główną przyczyną nie są jacyś źli oszuści, którzy zawsze byli. Oszustów rodzi okoliczność, sytuacja tworzy złodzieja. Jeżeli coś łatwo się wyłudza, łatwo się uchyla od podatków, to będą chętni, jeżeli ktoś im przeszkodzi w tych działaniach - zastrzegł ekspert. Jak dodał, różnica jest duża, jeśli porówna się kwotę planowaną - 140 mld zł - z faktycznym wykonaniem dochodów z VAT, które "jest fatalne w tym roku" i wyniesie w optymistycznym wariancie 120 mld zł.
Według Modzelewskiego konieczne zmiany w VAT to m.in. przywrócenie sankcji prawno-podatkowej - gdy ktoś w deklaracji zaniży zobowiązanie lub zawyży zwrot, musi zapłacić od tego 30 procent dodatkowego zobowiązania podatkowego. Postuluje on też likwidację tzw. odwróconego VAT, który określa jako "krypto stawkę 0 proc.". Proponuje również Centralny Rejestr Faktur, ale tylko tych, od których żąda się zwrotu. A także wprowadzenie "wpłaty granicznej", zwłaszcza na towary wrażliwe, takie jak paliwa, stal, olej rzepakowy. - Ten, co wwozi, płaci należny podatek z tytułu Wewnątrzwspólnotowego Nabycia Towarów. Potem go sobie odlicza, ale musi go kasowo zapłacić do organu podatkowego - tłumaczył Modzelewski.
Kolejne rozwiązanie to tzw. podzielona płatność. Jeżeli nabywca nie ma pewności, czy jego dostawca jest uczciwy lub może być wplątany w "karuzelę", wtedy żąda wydzielenia rachunku, na który wpłaca już część ceny zakupu odpowiadającą podatkowi naliczonemu - wyjaśnił profesor. Inny pomysł to rezygnacja z dominacji indywidualnych interpretacji urzędowych. Zdaniem Modzelewskiego zarówno organy podatkowe, sądy, jak i podatnicy powinni stosować zasadę bezpośredniości: czyli rządzi przepis, a nie jego interpretacja. Należy natomiast pozostawić interpretacje ogólne, ale tylko wydawane przez MF.