"6000 zł brutto ile to jest netto?" - taki wpis pojawia się w wyszukiwarce Google coraz częściej. Na wstępie odpowiadamy - to 4,2 tys. zł na rękę. Ale ten artykuł będzie niezupełnie o tym.
Zainteresowaliśmy się tematem, bo takie wpisy o czymś świadczą. Z Google nie ma co dyskutować - na podobną kwotę zarobków realnie coraz częściej liczą Polacy. Chodzi oczywiście o tych, którzy aktywnie używają internetu.
Kwota 6 tys. zł brutto (4,2 tys. zł na rękę) sporo rozmija się z danymi GUS o średniej płacy w gospodarce narodowej. W czwartym kwartale zarabialiśmy średnio 4,5 tys. zł brutto, czyli 3,2 tys. zł na rękę. Przeciętna płaca wzrosła w ubiegłym roku o aż 7,1 proc.
Tempo wzrostu wynagrodzeń było przy tym bardzo wysokie w porównaniu z poprzednimi latami. Głównie dzięki nowym liczby miejscom pracy i spadkowi bezrobocia.
Według GUS bezrobocie zeszło w ciągu roku z poziomu 8,2 do 6,6 proc., a według Eurostatu z 5,5 do 4,4 proc. Coraz bardziej widoczny jest brak rąk do pracy. Szczególnie na mniej płatnych stanowiskach. To wymusza duże ruchy na dole drabinki płacowej.
Jeśli sytuacja się utrzyma i wzrost wynagrodzeń będzie co roku 7-procentowy tak jak w 2017 roku - a to optymistyczne założenie - to na wymarzoną obecnie pensję 6 tys. zł brutto, czyli 4,2 tys. zł netto trzeba będzie kilka lat poczekać. Według naszych wyliczeń czeka nas to za równo cztery lata, a konkretnie w lutym 2022 roku.
No tak, ale wtedy obecne 4,2 tys. zł to nie będzie to samo co teraz - nie zapominajmy o inflacji. W ubiegłym roku ceny wzrosły o 2,1 proc. W górę inflację ciągnęły głównie jaja, masło i jabłka. Realnie pensje nie są więc o 7,1 proc. wyższe, ale o 4,9 proc. - bo tyle właśnie więcej możemy kupić za podwyższone pobory.
Poziom płacy, która pozwoli nam kupić tyle dóbr, ile obecnie możemy za 4,2 tys. zł osiągniemy nie w 2022 roku, ale dopiero w grudniu 2023 roku, czyli za prawie sześć lat.
Prawdziwy przeciętny Polak poczeka aż 20 lat
Do danych o średniej pensji GUS-owskiej trzeba jednak uważnie przyłożyć oko. Średnia płaca uwzględnia przecież nieliczną grupę tych, którzy zarabiają bardzo dużo. Według najnowszych wyliczeń GUS powyżej przeciętnego wynagrodzenia zarabia 33,8 proc. społeczeństwa, więcej niż dwukrotność dostaje już zaledwie 6,3 proc. ludzi, a ponad trzykrotność - 2,3 proc.
Prawdziwy przeciętny Polak, czyli ten, od którego połowa społeczeństwa zarabia więcej a druga połowa mniej, dostawał w październiku 2016 r. (z tego miesiąca pochodzą najnowsze szczegółowe dane GUS) miesięcznie wcale nie 4,3 tys. zł, ale 2,1 tys. zł brutto.
Przepaść pomiędzy rzeczywistością (2,1 tys. zł brutto) a oczekiwaniami (6 tys. zł brutto) jest więc olbrzymia. Przy obecnym tempie wzrostu płac i inflacji, uśredniony Polak będzie musiał czekać 20 lat, aż dojdzie do wymarzonych zarobków. To już całe pokolenie. Za ten czas ludzie będą pewnie mieli inne standardy i marzyć o wiele wyższych zarobkach niż my obecnie.