Przedsiębiorcy rozbijają się o ścianę, którą sami budują - ścianę niskich pensji i niskiego popytu - mówi socjolog Jan Sowa. Podkreśla, że wzrost pensji oznacza wzrost popytu wewnętrznego, na czym skorzystają przedsiębiorcy i cała gospodarka.
- Pensje to jest inna nazwa na zagregowany popyt wewnętrzny, czyli to, co ludzie kupują, bo mogą kupić. Bo mają pieniądze, które zarobili. Relacja jest oczywista, chyba, że mówimy o konsumpcji na kredyt. Ale nie chcemy, by społeczeństwo bardziej się zadłużało - mówi Sowa. Jak dodaje, ci sami ekonomiści, którzy mówią, że nie należy podnosić pensji, "mówią też, że należy uważać z kredytem, żeby się za bardzo nie zadłużać".
- Jeżeli nie ma pieniędzy z pensji i niedobrze jest się za bardzo zadłużać, to człowiek po prostu nie może kupować. Ale to z kolei nie jest dobre dla przedsiębiorców, dla gospodarki, dlatego że w tym momencie problemem nie jest wyprodukowanie towarów tylko ich sprzedanie. Mamy kryzys nadprodukcji. Moglibyśmy produkować o wiele więcej - w sensie technicznym, organizacyjnym, tylko, że ktoś to musi kupić - zaznacza socjolog.
Ocenia, że przedsiębiorcy "rozbijają się o ścianę, którą budują - ścianę niskich pensji, niskiego popytu". - To nie jest tylko problem Polski, o tym się też mówi w kontekście spowolnienia w Chinach, stagnacji w strefie euro, że jest za mały popyt. Ale popyt to są pensje po prostu. Jeżeli popyt ma być większy, to pensje muszą iść w górę - dodaje Sowa.