Wtedy zarobiła na czysto 45,1 mln zł.
Ostatnie lata nie były dla PKP Intercity szczególnie tłuste. Przewoźnik tracił pasażerów, którzy zniechęceni ślimaczącymi się remontami torów woleli podróżować samochodem, autokarem albo samolotem. Spółka inwestowała też w tabor, a wydatki na pendolino, darty czy flirty dodatkowo obciążały jego wynik.
Od 2014 w PKP Intercity pojawiło się 20 nowiutkich składów pendolino, 20 świeżych dartów z bydgoskiej Pesy i 20 pociągów flirt, wyprodukowanych przez konsorcjum Newagu i Stadlera. Za Pendolino PKP Intercity zapłaciło 400 mln euro, za Darty nieco ponad 1 mld zł, a za Flirty – 1,15 mld zł. Amortyzacja tych składów przez kilka lat będzie ciągnęła wynik Intercity w dół.
Efekt? Straty wykazywane przez PKP Intercity miedzy 2008 a 2015 r. przekroczyły łącznie 0,5 mld zł.
Teraz władze firmy, a także ministerstwo infrastruktury mają nadzieję na odwrócenie tego trendu. W 2016 PKP Intercity przewiozło 38,5 mln pasażerów, czyli o 7,3 mln więcej niż rok wcześniej. To 24-proc. wzrost. Spółka zanotowała też rekordowy przychód ze sprzedanych biletów - 1,77 mld zł - i 47 mln zł zysku.
- Wyniki PKP Intercity są imponujące - mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. - Cieszymy się, że udało się odwrócić trend odchodzenia pasażerów od kolei - dodaje.
Rzeczywiście, jak pisaliśmy w WP money, w zeszłym roku po raz pierwszy od lat wzrosła liczba pasażerów.Kolej nadal jednak nie ma szans dogonić swoich własnych wyników sprzed 20 lat.
Również prezes PKP Intercity Marek Chraniuk jest zadowolony. - Jak przychodziliśmy (obecny zarząd - red.) do spółki w marcu, to mieliśmy plan pozostawiony przez poprzedników na minus 40 mln zł - mówi. Całą sprawę opisywaliśmy tutaj.
W tym roku PKP Intercity chce przewieźć 39 mln pasażerów.