Kopalnia przynosi straty, specjaliści głowią się jak wytrącić piryt i żelazo z rud, a nad tym wszystkim unosi się widmo audytu, zleconego przez Ministerstwo Skarbu.
Kopalnia Sierra Gorda leży w miedziowym zagłębiu w Chile, na pustyni Atacama w regionie Antofagasta, ok. 60 km na południowy-zachód od miasta Calama. Złoże miedziowo-molibdenowe, obejmuje zarówno siarczkowe rudy miedzi jak i znajdujące się ponad nimi tlenkowe rudy miedzi. Tyle geografia.
Złoże odkryto dziesięć lat temu, a polski miedziowy gigant KGHM, wspólnie z japońskim Sumitomo otworzył tam kopalnię dwa lata temu. Było to wydarzenie o randze państwowej - w uroczystości wzieli udział przedstawiciele władz Chile, oraz rządów Polski i Japonii. I nic dziwnego, inwestycja pochłonęła ponad 4 mld dolarów, a przy jej realizacji pracowały tysiące osób. Według planów Sierra Gorda miała produkować początkowo ok. 120 tys. ton miedzi rocznie, a docelowo 220 tys. ton. W momencie otwarcia kopalni produkcja KGHM nieznacznie przekraczała 500 tys. ton.
Jednak po roku działania kopalni ceny surowców - szczególnie miedzi, ale też srebra - na światowych rynkach zaczęły spadać. To mocno uderzyło w miedziowy kombinat. Doszło nawet do tego, że odnotował stratę netto, po raz pierwszy od 2002 r.
Tak zmieniał się kurs KGHM przez ostatni rok
Wtedy wynik koncernu pogrążyły odpisy na utratę wartości jego inwestycji zagranicznych. Ogłoszone w środę wyniki za pierwsze półrocze 2016 roku też są dalekie od oczekiwań. Zyski ósmego największego procenta miedzi na świecie spadły o 75 proc. Po pierwszym półroczu grupa KGHM miała 296 mln zł zysku wobec 1,19 mld zł w tym samym okresie 2015 roku.
Zarząd nie jest zadowolony z działalności zagranicznej koncernu, czemu jego przedstawiciele dali wyraz na poświęconej wynikom konferencji prasowej. Prezes kombinatu Krzysztof Skóra wyznacza nawet poprawę sytuacji w kopalni jako swój główny cel. - Pragniemy poprawić wyniki produkcyjne Sierra Gorda - mówi Skóra. - Trwa renegocjacja umów i kontraktów - dodaje. To jednak nie wszystko. Zarząd przyznaj też, że nie jest pewien, jak długo ta kopalnia będzie funkcjonować. Analizy trwają.
W czym jest problem? Produkcja miedzi w koncentracie w Sierra Gorda wyniosła przez pierwsze pół roku około 48 tysięcy ton. To daleko od celów, jakie zakładał koncern angażując się w projekt. Jak wyjaśnia wiceprezes KGHM ds. rozwoju Mirosław Biliński, to wina prac na tzw. złożu przejściowym. - Takie złoże charakteryzuje dużo wyższe utlenienie i duża zawartość żelaza lub pirytu. Trzeba ten piryt i to żelazo wytrącać - tłumaczy. Problem w tym, że nie do końca jeszcze wiadomo jak to zrobić, by było jak najszybciej i jak najtaniej. Głowi się nad tym zespół ekspertów ze specjalistami z Polski i Japonii na czele. - Mamy całą kolejkę testów do wykonania i na ich podstawie będzie wybrane optymalne rozwiązanie - mówi Biliński.
Chilijska kopalnie koncernu jest na cenzurowanym od kilku miesięcy. Pod koniec lutego minister skarbu Dawid Jackiewicz zażądał publicznie przeprowadzenia audytu w KGHM. Audyt miał odpowiedzieć na pytanie "dlaczego spotkaliśmy się z tak wielkimi trudnościami, jeśli chodzi o inwestycję w kopalnię Sierra Gorda w Chile". W maju wrócił do tematu wyrażając nadzieję, że wyniki audytu będą znane już za kilka tygodni. Zarząd KGHM unika jednak podania konkretnych dat. Prezes Skóra pytany o to przez dziennikarzy powiedział jedynie, że wyników można się spodziewać przed końcem roku.
Całkowita strata Sierra Gorda sięgnęła w I połowie roku 875 mln zł, zysk EBITDA wyniósł 279 mln zł, a przychody 1,24 mld zł. Strata przypadająca na KHGM (kombinat ma 55 proc. udziałów w projekcie) wyniosła 481 mln zł.