Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Chaos przy liczeniu głosów. Winne słabe przygotowanie i teoretyczne szkolenia

53
Podziel się:

Z powodu przeciągających się prac komisji wyborczych uczniowie SP nr 6 w Rumi, nie mogli rozpocząć lekcji. W innej komisji we Wrocławiu jej członkowie prace skończyli dopiero przed południem. Nie może być jednak inaczej, kiedy do liczenia głosów brakuje chętnych, a ich szkolenia są fikcyjne.

Okazuje się, że mozna zostać przewodniczącym bez doświadczenia w liczeniu głosów.
Okazuje się, że mozna zostać przewodniczącym bez doświadczenia w liczeniu głosów. (Lukasz Szelemej/EAST NEWS)

Z powodu przeciągających się prac komisji wyborczych uczniowie SP nr 6 w Rumi nie mogli rozpocząć lekcji. W innej komisji we Wrocławiu jej członkowie prace skończyli dopiero przed południem. Nie może być jednak inaczej, kiedy do liczenia głosów brakuje chętnych, a ich szkolenia są fikcyjne.

O kłopotach w Rumi poinformował nas czytelnik, który skontaktował się z redakcją przez naszą platformę dziejesie.wp.pl.

”SP nr 6 w Rumi jest zamknięta, bo komisja wyborcza liczy głosy. Na obecną chwilę nie wiadomo, do której godziny to potrwa. Dzieci po staraniach nauczycieli zostały wpuszczone do świetlicy” - napisał czytelnik. Jak sprawdziliśmy, rzeczywiście ze względu na przeciągające się liczenie głosów, uczniowie musieli trochę na zajęcia poczekać.

Zobacz także: Co dalej z Patrykiem Jakim?

- Kiedy pierwsze dzieci pojawiły się przed szkołą o 7 rano, komisje jeszcze prowadziły prace. Dowiedzieliśmy się wtedy od ich przedstawicieli, że w związku z tym nie mogą nas wpuścić do środka. Dzieci na lekcje czekały w świetlicy, bo prowadzi do niej oddzielne wejście. Z lekcjami wystartowaliśmy od 9:15 - mówi money.pl Małgorzata Start sekretarz Szkoły Podstawowej nr 6 w Rumi.

Jak dodała nasza rozmówczyni, w szkole pracowały dwie komisje, które obradowały w dolnych holach budynku. Właśnie dlatego nikt nie mógł zostać na nie wpuszczony, aż do zakończenia liczenia głosów. Nikt też nie był w stanie określić, jak długo to jeszcze potrwa. Dlatego niektórzy rodzice woleli zabrać dzieci do domu.

"Nasz przewodniczący nic nie wie"

Dlaczego liczenie głosów może trwać tak długo? Biorąc pod uwagę frekwencję na poziomie nieco ponad 50 proc. to, że w okręgach uprawnionych do głosowania jest średnio 2 tys. osób, wydawać by się mogło, że będzie to przebiegać znacznie sprawniej. Trudno jednak tego wymagać, gdy w prace wkrada się chaos, a kolejne błędy komplikują sprawę, tak jak miało to miejsce we Wrocławiu.

Jedna z komisji ze stolicy Dolnego Śląska pracowała w poniedziałek do 11. Ona również liczyła głosy w budynku szkoły. Na szczęście, nie w holu tylko w stołówce, dlatego uczniowie nowy tydzień nauki zaczęli zgodnie z planem. Choć ich obiad był zagrożony...

”O 11 dzieciaki mają dostać obiad. Za ścianą kucharki gotują pełną parą, tylko że my jeszcze nie skończyliśmy i maluchy nie będą mogły wejść, bo przepisy na to nie pozwalają. Nasz przewodniczący nic nie wie, sytuację ratuje koleżanka, która liczy głosy już szósty raz w życiu. Pozostali członkowie komisji są z totalnej łapanki, często się mylą popełniają podstawowe błędy w liczeniu. Istny koszmar, a pracujemy już 13 godzin.” - napisała wcześnie rano pragnąca zachować anonimowość czytelniczka, która o bałaganie w swojej komisji poinformowała nas przez platformę dziejesie.wp.pl.

Kłopoty w tej komisji zaczęły się już na samym początku. Przypomnijmy, że od tego roku w okręgach pracują dwie komisje. Dzienna czuwa nad prawidłowym przebiegiem głosowania, a nocna liczy głosy.

Nic się nie zgadza

- Dzienna komisja, źle wypełniła protokoły i nie policzyła kart do głosowania, co było w jej obowiązku. Popatrzyli tylko na otwarte opakowanie, z którego wyciągnęli 500 sztuk i to wpisali do protokołu. Nie odjęli jednak od tej sumy tych niewykorzystanych. Od tego zatem musieliśmy zacząć pracę, choć zgodnie z planem to powinno być już zrobione - mówi czytelniczka.

Jak się też okazało przewodnicząca dziennej komisji nie wiedziała, że karty mają posiadać pieczęcie obu komisji, zatem nocna zmiana też musiała za nich dopełnić tego obowiązku. Dlatego też urna została otwarta dopiero o 23 i wtedy zaczęło się liczenie.

- W sumie zagłosowało u nas nieco ponad 400 osób, zatem kart do policzenia mieliśmy nieco ponad 1200. Liczyliśmy średnio po 200 kart na raz. Problem w tym, że ciągle pojawiały się jakieś błędy. Okazywało się np., że kart jest rzeczywiście 200, ale ktoś policzył z tego 203 głosy i wszystko trzeba było zaczynać od nowa - relacjonuje członkini pechowej komisji, która prace zakończyła po 15 godzinach.

Problemy w rachunkach to był jednak dopiero początek. Informatyk pracujący przy komisji przekazał jej informację, że nie zgadza się liczba kart niewykorzystanych, które zapisano w protokole. Zatem to co już popakowane i gotowe do transportu, trzeba było raz jeszcze otwierać i liczyć.

- Przewodniczący nie wiedział, co robić w takiej sytuacji z protokołem dziennej komisji, który już był podpisany. Wreszcie komuś udało się ustalić, że w związku z tym musimy czekać na ich przewodniczącą i co najmniej trzech członków, bo muszą to poprawić. Problem w tym, że nikt nie miał do nich telefonów, a z gminnym koordynatorem nie mogliśmy się skontaktować - opowiada nasza czytelniczka.

Szkolenie prezentacją

Do pracy w nocnej komisji namówiła ją koleżanka, a swój udział w niej potwierdziła podpisem zaledwie na kilka dni przed głosowaniem. O problemach ze skompletowaniem ich składów pisaliśmy już w money.pl. Najwyraźniej w przypadku Wrocławia w niektórych okręgach problem był na tyle duży, że w niektórych przypadkach do zasiadania w komisjach zostali dopuszczeni ludzie, którzy nie przeszli szkolenia.

- Nie miałam szkolenia i nie jestem tu wyjątkiem. Zadzwonił do mnie któregoś dnia przewodniczący z pytaniem, czy dojadę na 15 na szkolenie. Przekonywał, że wysłał mi wcześniej maila w tej sprawie, ale nic takiego do mnie nie dotarło. Odpowiedziałam, że teraz jestem w pracy i nie ma szans, żebym się wyrwała. On na to, że w takim razie wyśle mi mailem prezentacje i do zobaczenia 21 października - relacjonuje nasza rozmówczyni.

Te braki w przygotowaniu widać było potem podczas liczenia głosów. Nikt z liczących nie wiedział na pewno - włącznie z przewodniczącym - czy naderwana, przerwana, ale nie podarta karta jest ważna czy nie. Decyzje podejmowano tu bardziej na ”czuja” niż z pełnym przekonaniem o ich słuszności.

Ostatecznie nocna komisja spisała protokoły zaznaczając w nich, że ta dzienna popełniła błąd. Członkowie nocnej komisji z Wrocławia nie są pewni czy w tej sprawie nie będą musieli się potem tłumaczyć, ale przecież kiedyś ich praca musiała się skończyć, a kontaktu z poprzednikami nie było.

Co z tymi plombami?

Zanim jednak dokumenty zostały odebrane, trzeba było je raz jeszcze przepakować. Przewodniczący, nie wiedział, co zrobić z plombami, dlatego zostały spakowane do środka. Potem okazało się, że worki również trzeba zaplombować.

Dzieci ostatecznie zostały wpuszczone do stołówki, choć protokoły i karty do głosowania nie zostały jeszcze ze szkoły odebrane.

- Dostaliśmy informacje, że firma kurierska nawaliła i nie przyjedzie po dokumenty. Mieliśmy czekać na taksówkę z urzędnikiem - opowiada nasza czytelniczka, która z innymi członkami komisji dokumenty przekazała ostatecznie kilka minut przed 12.

Skontaktowaliśmy się z Krajowym Biurem Wyborczym i zapytaliśmy, czy głosy mogą liczyć członkowie komisji, którzy nie przeszli właściwego szkolenia. Pytaliśmy również o zasady, na podstawie których wyłania się przewodniczących tych składów. Dopytywaliśmy, czy nie jest jednak dobrym pomysłem, by przewodniczący musiał posiadać doświadczenie z pracy w komisjach.

Jednak do czasu opublikowania tego artykułu, nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(53)
WYRÓŻNIONE
belzebub
6 lat temu
Przecież PIS niczego nie potrafi dobrze zorganizować. Czego się tylko dotknie, obraca to w zgliszcza. Modły smoleńskie im tylko jako tako wychodziły.
bajka
6 lat temu
Ależ Pan sędzia Hermeliński ostrzegał , że tak będzie
zgroza
6 lat temu
w dobie komputerółw Totolotek sobie radzi z kuponami a na wyborach trzeba liczyć jak za krola cwieka Skandal
NAJNOWSZE KOMENTARZE (53)
Henryk
6 lat temu
To nie wina PIS-u tylko Komisji.Powinni Hermelińskiego odsunąć, a wsadzić innego.Stąd Trzaskowski ma takie poparcie !!!!!!
Ted
6 lat temu
A Pan sędzia Hermeliński musi zacząć myśleć bo nigdy tego nie robił i za bardzo nie ma pojęcia o tym co robi
Ted
6 lat temu
Pojęcia nie macie żaden PiS nie wybiera tylko komisja wyborcza i komitety trochę edukacji a komisje wyborcze działają cały czas od wyborów do wyborów
tea
6 lat temu
przeciez rzad pis niczego dobrze zrobic nie umie to zenada
W.
6 lat temu
9 czy 12 to jeszcze bardzo wcześnie, jedna komisja zakończyła prace po godzinie 15 czyli po 18h pracy...
...
Następna strona