Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła. Ratownicy są 700 metrów od zaginionego górnika

0
Podziel się:

Prokuratorzy badają okoliczności wybuchu, w wyniku którego 18 górników zostało ciężko poparzonych. Jeden jest nadal poszukiwany.

Wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła. Ratownicy są 700 metrów od zaginionego górnika
(PAP/Andrzej Grygiel)

Pracujący w kopalni Mysłowice-Wesoła ratownicy dziś po południu rozpoczęli penetrowanie wyrobiska, w którym może znajdować się zaginiony po wczorajszym wypadku górnik. Warunki są jednak w dalszym ciągu bardzo złe. Tymczasem media donoszą, że o pożarze było wiadomo od piątku. Władze kopalni zaprzeczają. Z kolei Wyższy Urząd Górniczy informuje, że dziś otrzymał anonim w tej sprawie.

Aktualizacja 21:24

Jak powiedział Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, w obszarze poszukiwań wciąż utrzymuje się wysokie stężenie metanu, który zagraża ratownikom. Choć o 13:00 wydawało się, że sytuacja jest ustabilizowana - mówił Wojciech Jaros. Jak dodał, obecnie trwa tworzenie warunków technicznych, które mają zapewnić bezpieczeństwo ratownikom. Prace mają potrwać do jutra.

Budowana jest tama, która ma ograniczyć dopływ powietrza, tak aby zmniejszyć stężenie niebezpiecznych substancji, w tym metanu - wyjaśniał Wojciech Jaros. Do miejsca, w którym ostatni raz zlokalizowano zaginionego górnika, ratownicy mają około 700 metrów.

Rzecznik KHW przypomniał, że po wybuchu metanu doszło do krótkotrwałego pożaru. W tym miejscu nadal jest sporo dymu, a także wiele kawałków metalu. Ratownicy nie mogą również dotrzeć do górnika przy pomocy sprzętu mechanicznego.

Kopacz reaguje na wypadek w kopalni. Piechociński ma nowe zadanie

Premier Ewa Kopacz stwierdziła, że poleci Januszowi Piechocińskiemu, aby _ położył większy nacisk na bezpieczeństwo górników . Minister jutro rano ma być w Sztabie Kryzysowym Kopalni Mysłowice-Wesoła. Kopacz dodała, że poszkodowani są leczeni według najwyższych standardów światowych _.

Szefowa rządu podkreśliła, że osoby z najcięższymi urazami trafiły do ośrodka poparzeń w Siemianowicach. _ Są po krótkiej rozmowie zarówno z dyrektorem medycznym, jak i ordynatorem OIOM-u i ordynatorami innych oddziałów _ - zaznaczyła premier.

Według Kopacz górnicy przebywający w Sosnowcu są w lepszym stanie fizycznym, jednak bardzo ciężko przeżyli wypadek i - jak mówiła - przez długie tygodnie będą musieli korzystać również z pomocy psychologów. _ Jak państwo wiecie, (...) przy takich historiach ślad takiego nieszczęścia pozostaje w każdym z nich _ - dodała szefowa rządu.

Kopacz poruszyła też kwestię bezpieczeństwa w kopalniach. _ Ja teraz wracam do Warszawy. Na pewno wicepremier Piechociński, który będzie przyśpieszał wszelkie rozmowy dotyczące restrukturyzacji polskiego górnictwa, będzie kładł nacisk przede wszystkim na standardy bezpieczeństwa. I takie ode mnie polecenie dostanie _ - zapowiedziała Kopacz.

Pytana o to, czy wie, jakie są przyczyny wybuchu, Kopacz zapewniła, że wyjaśnieniem sprawy zajmie się specjalna komisja, którą powoła Wyższy Urząd Górniczy. _ Ten Urząd ma siedzibę tu, właśnie w Katowicach, więc wiecie państwo, że oni dołożą wszelkich starań do tego, by jak najlepszych fachowców zaprosić do udziału w tej komisji _ - mówiła.

_ Dziś chciałabym się skupić na jednym: na opiece nad tymi, którzy przeżywają, bo są żonami, matkami, ojcami. Ja miałam okazję się z nimi spotkać. (...) Musimy się nimi zaopiekować, i to nie tylko pod względem dostępu do psychologa _ - dodała Kopacz. Zaznaczyła, że równie ważne jest zapewnienie opieki ofiarom wypadku, które są w szpitalach, bo _ to są ludzie, którzy wymagają opieki najwyższej jakości _.

Kopacz podkreśliła, że podczas wtorkowej wizyty na Śląsku zdobyła wiedzę, która _ pozwoli zdecydowanie ruszyć _ w działaniach dotyczących restrukturyzacji górnictwa. Dopytywana, czy decyzje w sprawie restrukturyzacji już zapadły, szefowa rządu odpowiedziała, że _ rozmowy trwają _. Dodała, że na czele zespołu prowadzącego rozmowy jest szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki oraz wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz.

_ Dzisiaj trzeba sobie wyznaczyć priorytety i nad tymi priorytetami popracować zdecydowanie szybciej. Ja takie priorytety po dzisiejszej wizycie postawię temu zespołowi _ - dodała.

Szokujące doniesienia. Paliło się od piątku?

_ Dziennik Zachodni _ twierdzi, że w kopalni paliło się już od piątku. Na swojej stronie internetowej publikuje wypowiedź emerytowanego pracownika tej kopalni, który miał powiedzieć: _ Wiem od kolegów, że oni w sobotę mieli zatamować ścianę, ktoś nie dopilnował. Myślę, że Wyższy Urząd Górniczy i Państwowa Inspekcja Pracy dojdą do tego _.

Ale Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego nie wierzy w takie informacje: _ To by dawało kłam jakimkolwiek innym monitoringom - działaniom, które są na bieżąco robione przy tego typu prowadzonych pracach eksploatacji, a szczególnie na kopalni, która jest kopalnią wysokometanową _ - powiedział.

Z kolei WUG poinformował, że dziś otrzymał dwa anonimy - o zapaleniu się metanu w piątek i o przekroczeniu stężenia dwutlenku węgla.

Dziś dwa zgłoszenia zostały przyjęte - oświadczył wiceprezes urzędu Wojciech Magiera: _ W piątek było w tej ścianie zapalenie metanu i były nadmierne stężenia tlenku węgla. Jesteśmy instytucją, która na tego typu informacje reaguje niezwłocznie i gdyby to było w piątek to pewnie wszystko inaczej by wyglądało _ - powiedział. Wyższy Urząd Górniczy sprawdzi, czy anonimy się potwierdzą się.

Prezes WUG powołał komisję, która ma wyjaśnić okoliczności wczorajszego wypadku. 36 górników udało się wydostać na powierzchnię jeszcze wczoraj, jeden pracownik wciąż jest poszukiwany.

Ratownicy ruszyli po zaginionego górnika

Jak poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros, ratownicy ruszyli drogą, która powinna doprowadzić ich do poszukiwanego. _ Miejsce, gdzie on przebywał, jest zlokalizowane na podstawie tego, co mówili jego koledzy, którzy widzieli go ostatni raz. To nie znaczy, że on będzie dokładnie w tym miejscu _ - zastrzegł Jaros.

Przedstawiciel Kompanii wskazał, że ratownicy mają do pokonania ok. 700 metrów w bardzo ciężkich warunkach - w zadymieniu i w otoczeniu prawdopodobnie zniszczonym przez pożar. Drużyny nie mogą też stosować sprzętu mechanicznego - muszą więc pracować ręcznie. _ W związku z tym te siedemset metrów może trwać godzinę, dwie godziny, albo kilkanaście _ - zasygnalizował Jaros.

Wcześniej poinformował też o okolicznościach podjęcia poszukiwań. Jak zaznaczył, w nocy, gdy po wyprowadzeniu i przeliczeniu pracowników stwierdzono, że brakuje jednego z nich, ratownicy przystąpili do poszukiwań. Jednym z pierwszych działań stało się rozciągnięcie tzw. linii chromatograficznej - długiej na kilometr rurki zasysającej powietrze z rejonu zdarzenia i wyrobisk, którymi będą przechodzić zastępy mające odnaleźć poszukiwanego.

_ Bardzo ważnym jest tu upewnienie się, że zawartość metanu w atmosferze nie zagraża wybuchem. Wyniki kolejnych pomiarów nie były jednoznaczne, dlatego komisja wypadkowa do godz. 12 we wtorek nie podjęła decyzji pozwalającej ratownikom na wejście do rejonu _ - wyjaśniał rzecznik KHW.

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, ogółem 31 trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich. We wtorek rano w szpitalach przebywało nadal 28 górników - wśród nich 18 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich w stanie bardzo poważnym, zagrażającym życiu.

Rano szef sztabu akcji ratowniczej i główny inżynier energomechaniczny kopalni Grzegorz Standziak mówił dziennikarzom m.in., że na podstawie wskazań kopalnianej aparatury określono dokładny czas zdarzenia, a także zinterpretowano je w ten sposób, że pod ziemią doszło nie tyle do zapalenia, co do wybuchu metanu.

Przed południem zweryfikował to pełniący obowiązki prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk. Jego zdaniem _ mogło tam dojść do zapłonu metanu _ - wybuch tego gazu poskutkowałby prawdopodobnie znacznie większymi zniszczeniami. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę zdarzenia po. prezesa KHW uznał wypływ metanu z pustek po wcześniejszej eksploatacji, tzw. zrobów.

Na efekt poszukiwań zaginionego górnika - 42-letniego kombajnisty z 24-letnim stażem pracy, przed kopalnią czekał we wtorek jego ojciec, emerytowany górnik Franciszek Jankowski. _ Mówią, że go szukają, ale nie mam nadziei. On był kombajnistą, mógł być w punkcie największego zagrożenia. Popytajcie się znajomych - najlepszy pracownik na kopalni. I tak zostanie tam na dole, jako najlepszy _ - mówił dziennikarzom.

Według mężczyzny dzień przed wypadkiem wśród pracowników kopalni pojawiły się informacje o zwiększonym zagrożeniu metanowym. _ Kolega do syna dzwonił, jak jechaliśmy samochodem. Prawdopodobnie dzień wcześniej ludzie wiedzieli, że jest tam stężenie metanu, już tam nie powinni pracować _ - mówił rozżalony ojciec.

Odnosząc się do tych pogłosek Łukaszczyk mówił we wtorek, że kopalnia Mysłowice-Wesoła to kopalnia wysokometanowa, gdzie stopień zabezpieczenia i monitoringu _ jest bezwzględny i praktycznie posunięty do maksimum ostrożności _. Wyjaśnił, że czujniki, których pomiary są na bieżąco rejestrowane, monitorują szereg parametrów związanych z warunkami pod ziemią i eksploatacją. Zaznaczył też, że ok. godz. 18 w poniedziałek w tamtym rejonie nie odbywało się wydobycie - były prowadzone prace zabezpieczające, profilaktyczne, w związku z występującymi zagrożeniami.

Wypadek związany najprawdopodobniej z zapaleniem metanu miał miejsce w poniedziałek ok. godz. 20.55 na głębokości 665 m. W rejonie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. Część z nich wyjechała na powierzchnię samodzielnie, kolejni z pomocą ratowników. Do godz. 1.30 odnaleziono i wydobyto 36 pracowników.

Przyczyny i okoliczności zaistniałego zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach pod nadzorem Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Śledztwo wszczęli też prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach - pierwsze przesłuchania zaplanowali jeszcze na wtorek.

Połączona kopalnia Mysłowice-Wesoła powstała 1 stycznia 2007 r. z połączenia dawniej odrębnych kopalń - Mysłowice i Wesoła. Jest uważana za zakład z dużym zagrożeniem metanowym. Obecnie eksploatacja węgla skupia się w Wesołej, a dawna kopalnia Mysłowice w centrum tego miasta wykorzystywana jest jedynie marginalnie. Po poniedziałkowym wypadku zakład całkowicie wstrzymał wydobycie.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)