Nad Wisłą działa 6 z 31 europejskich fabryk wyrobów tytoniowych, m.in. w Krakowie, Poznaniu, Starym Gostkowie koło Łodzi i Augustowie.
Za 99 proc. produkcji w Polsce odpowiadają cztery firmy: Philip Morris Polska, British American Tobacco Polska, Japan Tobacco International Polska oraz Imperial Tobacco Polska.
Branża dostarcza do budżetu państwa 23,5 mld zł z VAT i akcyzy, co stanowi 8 proc. wszystkich wpływów budżetowych. To udział niespotykany w innych krajach UE.
Przemysł tytoniowy zatrudnia ok. 60 tys. osób – plantatorów oraz pracowników produkcji i przetwórstwa. Kolejnych 400 tysięcy pracuje w ponad 100 tys. punktów detalicznych i hurtowniach zajmujących się obrotem wyrobami tytoniowymi.
Produkujemy wyroby tytoniowe, które są kupowane na całym świecie. Aż 2/3 całej produkcji firmy przeznaczają na eksport. Polskie papierosy palą Gwinejczycy, Jordańczycy i Australijczycy. Nasze produkty trafiają także do Kirgistanu, Korei Południowej czy Sierra Leone, a główne rynki zbytu to: Francja, Holandia, Niemcy i Austria. Najnowszy – publikowany przez GUS – „Rocznik statystyczny handlu zagranicznego 2017” wylicza, że w ubiegłym roku wysłaliśmy w świat wyroby tytoniowe o wartości prawie 9 mld zł (rok wcześniej było to 8,2 mld zł).
Największe tytoniowe firmy pracują także nad alternatywami dla papierosów. Na polskim rynku można znaleźć e-papierosy oraz tzw. waporyzery, czyli produkty, w których tytoń się podgrzewa, a nie spala.
Nad nowymi technologiami pracują m.in. JTI czy Philip Moris Intrernational. Produkt tego ostatniego – IQOS – to niewielkie urządzenie elektroniczne, które podgrzewa specjalnie zaprojektowane wkłady tytoniowe do temperatury znacznie niższej od temperatury spalania. IQOS nie wytwarza dymu ani popiołu, a produkuje o *90 proc. mniej szkodliwych substancji – poza nikotyną. *
W szarej strefie przez podwyżki
Wpływy do budżetu państwa, jak i zyski producentów skutecznie uszczupla potężna szara strefa.
Według przeprowadzanego co kwartał badania rynku w Polsce (udostępnianego na stronie Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego), w drugim kwartale tego roku sprzedaż w szarej strefie wynosiła aż 25 proc - w tej liczbie zawiera się nielegalna sprzedaż gotowych papierosów, jak i tytoniu.
Najgorzej sytuacja wygląda w województwie lubelskim (37,7 proc.), podlaskim (34,3 proc.) i warmińsko-mazurskim (28,2 proc.). Szara strefa kwitnie szczególnie w małych miejscowościach. Na Lubelszczyźnie – w Krasnymstawie (72,7 proc.) i Radzyniu Podlaskim (66,7 proc.), na Warmii – w Braniewie (54,4 proc.). W poprzednich latach wartości te były jeszcze większe.
Powód? Podwyżki akcyzy w ostatnich latach o ponad 40 proc. Efekt? Według raportu WHO „World Tobacco Epidemic” jeszcze nie tak dawno, bo w 2015 roku, Polska zajmowała drugie miejsce na świecie wśród krajów, gdzie papierosy, w wyniku podwyżek podatkowych i cenowych oraz przy równoczesnym niewielkim wzroście dochodów mieszkańców, stały się dla nich mniej dostępne.
Najwięcej nielegalnych papierosów trafia do Polski z Białorusi, Ukrainy, rzadziej z Rosji. Największym wyzwaniem jest jednak walka z nielegalną produkcją w kraju. Nielegalne wytwórnie i krajalnie działają w całej Polsce.
Nielegalny handel tytoniem, jak i papierosami jest wciąż bardzo opłacalny, bo po papierosy regularnie sięga około 9 mln Polaków. Według badań TNS Polska dla Głównego Inspektoratu Sanitarnego są to najczęściej mężczyźni po 50. z małych miejscowości.
Z roku na rok liczba palaczy jednak maleje. Badania GUS wskazują, że odsetek palących Polaków spadł w ciągu ostatnich kilku lat o ponad 3 punkty procentowe do 26 proc. Do palenia dodatkowo próbuje zniechęcić implementowana przez Polskę restrykcyjna unijna dyrektywa tytoniowa m.in. zakazująca stosowania aromatów, w tym do 2020 roku wycofania z rynku popularnych mentoli i nakazująca, aby na paczkach pojawiły się ostrzeżenia przed skutkami nałogu np. w postaci drastycznych zdjęć wyniszczonego długoletnim paleniem organizmu.