Sąd uznał D. za winnego wszystkich zarzucanych mu przestępstw. Oskarżony ostatecznie przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze, dlatego wyrok zapadł drugiego dnia procesu. Na poczet kary więzienia (orzeczonej bez jej zawieszenia), sąd zaliczył oskarżonemu areszt, w którym przebywał od kwietnia 2015 r. Wyrok nie jest na razie prawomocny.
Majątek należący do skazanego, udziały w spółce paliwowej Maante oraz jego dwa domy w Leżajsku, zostały zajęte przez Urząd Skarbowy.
W czwartek na ławie oskarżonych przed sądem - obok Mariana D., szefa firmy paliwowej Maante z Leżajska - zasiadł były wiceminister infrastruktury i rozwoju w rządzie PO, były poseł tej partii Zbigniew R. Jego sprawa została wyłączona do odrębnego postępowania i rozpocznie się od nowa.
Sztabki złota, gruba gotówka i drogie alkohole jako łapówki
Zarzuty wobec Mariana D. dotyczyły gównie wręczania łapówek w postaci sztabek złota, gotówki i drogich alkoholi. Prokuratura przyjęła, że D. poprzez wręczanie łapówek m.in. prokuratorom z Podkarpacia chciał uniknąć płacenia podatków. Według aktu oskarżenia, D. wręczał znaczne kwoty pieniężne byłemu dyrektorowi Lasów Państwowych w Krośnie w zamian za korzystną zamianę działek. Właściciel firmy paliwowej miał też korumpować byłą szefową rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej Annę H., której sfinansował m.in. zakup samochodu i remont domu.
Zbigniew R. został oskarżony o podjęcie się załatwienia spraw z korzyścią dla szefa firmy paliwowej z Leżajska, w zamian za łapówki w kwocie 120 tys. zł i drogie alkohole. Powołując się na wpływy, R. miał pomóc w zamianie działek firmy Maante z Lasami Państwowymi. R. został także oskarżony o załatwienie na polecenie bliskiej biznesmenowi D. nominacji sędziowskiej i delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. R. - zasiadający wówczas w radzie nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego - jest też oskarżony o to, że w zamian za łapówki, podjął się załatwienia kredytu dla firmy Maante na 70 mln zł.
Śledztwo w tzw. aferze podkarpackiej prowadzone jest od 2014 roku w oparciu o materiały zgromadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. W związku z prowadzonym postępowaniem agenci CBA wykonywali na polecenie prokuratury czynności procesowe m.in. w Sejmie oraz Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Więcej czytaj tutaj.
Cała grupa zamieszanych w proceder
W prowadzonym przez prokuraturę śledztwie, oprócz urzędników wysokiego szczebla przewijają się też rzeszowscy prokuratorzy oraz były szef rzeszowskiej delegatury UOP. Zarzuty usłyszeli również inni przedsiębiorcy związani ze spółką paliwową Maante.
W lipcu 2014 r. CBA dokonało przeszukań pod kątem przyjęcia korzyści majątkowych m.in. gabinetu, służbowego samochodu i pomieszczeń użytkowanych przez Zbigniewa R. oraz drugiego podejrzanego, ówczesnego szefa klubu PSL Jana Burego.
W związku z aferą podkarpacką w lipcu ub.r. na ławie oskarżonych zasiedli były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward B. oskarżony o przyjęcie korzyści majątkowej i były proboszcz katedry polowej Wojska Polskiego ks. płk Robert M. W sprawie tych dwóch oskarżonych wyrok ma zapaść w przyszłą środę. Akt oskarżenia obejmował jeszcze jednego duchownego - Jana C. - jednak ten zmarł przed rozpoczęciem procesu.
Inne wątki afery sięgają aż do prokuratury
Inne wątki afery podkarpackiej bada Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Zarzuty w tej sprawie usłyszała m.in. była szefowa prokuratury apelacyjnej w Rzeszowie Anna H., której śledczy zarzucają przyjęcie korzyści majątkowych, powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, a także przekroczenie uprawnień. H. została dyscyplinarnie usunięta z prokuratury.
W listopadzie 2015 r. katowicka prokuratura postawiła też sześć zarzutów korupcyjnych byłemu posłowi PSL Janowi Buremu. Później Bury usłyszał trzy kolejne zarzuty, dotyczące niezgodnego z prawem wpływania na obsadę stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli. Według prokuratury, nakłaniał on pracowników NIK do przekroczenia uprawnień i manipulowania wynikami konkursów w Izbie. Bury nie przyznaje się do żadnego z tych przestępstw. W wątku dotyczącym NIK prokuratura postawiła także zarzuty prezesowi Izby Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, który także odrzuca zarzuty.