W czwartek wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki powiedział, że kwota wolna od podatku dla najmniej zarabiających wzrośnie do 6,6 tys. zł. Oznacza to, że dochody na poziomie minimum egzystencji nie będą opodatkowane.
Zgodnie z informacją uzyskaną w resorcie finansów, dla podatników zarabiających więcej niż 6,6 tys. zł rocznie a mniej niż 11 tys. zł, kwota wolna będzie stopniowo zmniejszać się do dzisiejszego poziomu, czyli 3091 zł. Podatnicy osiągający dochód pomiędzy 11 tys. zł, 85 tys. 528 zł rocznie będą opodatkowani na dotychczasowych zasadach, z kwotą wolną wynoszącą 3091 zł. "Powyżej dochodu 85 tys. 528 zł rocznie kwota wolna ulegnie stopniowemu zmniejszeniu, zaś podatnicy zarabiający więcej niż 127 tys. zł nie będą mieli kwoty wolnej" - wyjaśnił resort finansów.
Według MF na zmianie przepisów zyska około 3 mln najmniej zamożnych podatników, około 21 mln podatników jej nie odczuje, a prawo do kwoty wolnej straci 650 tys. najwięcej zarabiających podatników z drugiego progu podatkowego. "Celem zmiany jest jak najpełniejsza ochrona najuboższych" - podkreśla MF.
Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska uważa, że poniesienie kwoty wolnej do 6,6 tys. zł dla najmniej zarabiających jest kierunkowo słusznym posunięciem, nie ma jednak pewności, co do zaproponowanych przez resort progów.
- Polski system podatkowy jest regresywny - ci, co zarabiają więcej są relatywnie niżej opodatkowani - powiedziała ekonomistka. - Dlatego generalnie logika, aby kwotę wolną korelować z poziomem dochodów, jest słuszna. W dodatku jest to system elastyczny, bowiem kwota będzie się zmniejszać proporcjonalnie do wzrostu dochodów. To będzie oznaczało w gruncie rzeczy, że ci mniej zarabiający będą mniej obciążeni podatkowo, a ci więcej zarabiający będą bardziej obciążeni - powiedziała Mączyńska. Jej zdaniem pozostaje pytanie, czy to będzie wystarczająco sprawiedliwe.
Ekonomistka zwróciła uwagę, że osoby, które będą zarabiać 11 tys. zł rocznie, czyli także bardzo mało, bo ok. 900 zł miesięcznie, nie skorzystają na zmianie. - Mam w związku z tym wątpliwości, czy ta stopa odciążenia nie jest za mała, czy nie powinno to być więcej - dodała. Mączyńska uważa, że jeśli celem zmian jest wprowadzenie bardziej sprawiedliwego systemu podatkowego, to należałoby wprowadzić przejrzystą, rzeczywistą progresję podatkową.
Profesor zwróciła uwagę, że kwota wolna ma służyć temu, aby nie dochodziło do takich absurdów, że ktoś płaci państwu podatek, a potem dostaje od państwa zasiłek. - Jeżeli takie rozwiązanie wyeliminowałoby takie sytuacje, to należałoby je uznać za prawidłowe - dodała.
Prof. Witold Modzelewski z Instytutu Studiów Podatkowych zwraca uwagę, że kwota wolna jest "jednym z koniecznych elementów konstrukcji podatku".
- Jest jednym z czterech elementów podatkowej układanki, w której pierwszy element to pojęcie przychodu, drugi to kwestia kto ma, a kto nie ma prawa do kosztów, trzeci to stawki, a czwarty to właśnie kwota wolna - mówi Modzelewski. - Żeby podatek był konstytucyjny, wszystkie te elementy musi być wzajemnie koherentne i spójne - dodaje.
Według niego w Polsce "większość podatników nie ma prawa do rzeczywistych kosztów", a dotyczy to przede wszystkim świadczących pracę i pobierających renty lub emerytury.
Stąd, zdaniem Modzelewskiego, jeżeli rządowa koncepcja kwoty wolnej od podatku będzie obejmować tylko te grupy, a nie będzie dotyczyć np. prowadzących działalność gospodarczą, to "wtedy będzie realizacją zasady konstytucyjnej, wskazanej przez Trybunał i zarazem celu, który wskazali wyborcy".
Będzie bowiem w jakimś stopniu zrównywać prawa uprzywilejowanych przez posiadanie prawa do kosztów z tymi, którzy z kolei będą mieli wyższą kwotę wolną. Jest to istotne tym bardziej, dodaje profesor, "że nasze podatki mają bardzo płytką progresję", a kwota wolna byłaby adresowana do osób o niższej grupie dochodów.
- To nie jest tak, że kwotę wolną muszą mieć wszyscy. To jeden z czterech elementów układanki i ona nie musi mieć charakteru powszechnego, zwłaszcza, że pozostałe elementy nie mają charakteru powszechnego - zaznacza.
Jednocześnie, zdaniem Modzelewskiego, m.in. z powodów fiskalnych "najlepszym sposobem dojścia do docelowego rozwiązania w kwestii kwoty wolnej jest rozłożenie tego w czasie".
Członek zarządu Deloitte Rafał Antczak także przychylnie ocenia koncepcję rządu. - Ta propozycja spełnia trzy istotne warunki. Jest to wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie kwoty wolnej, jest to rozwiązanie, które nie wydaje się kosztowne dla budżetu, po trzecie wydaje się, że to rozwiązanie klinczu wobec pomysłu podatku jednolitego - zaznacza analityk.
Podwyższenie kwoty wolnej (do 8 tys, zł), jak przypomina ekspert, miało być pierwotnie wprowadzone wraz z jednolitym podatkiem od początku 2018 roku. Jednolity podatek, zwraca uwagę Antczak, najwyraźniej jednak wcześniej nie został policzony, bo dopiero dwa tygodnie temu np. prezydent podpisał ustawę umożliwiającą transfer danych ZUS do MF. - W tej sytuacji MF podjęło dobrą decyzję w sprawie kwoty wolnej - ocenia.
Znacznie bardziej krytyczny jest natomiast reprezentujący Konfederację Lewiatan Jeremi Mordasewicz.
- Trybunał Konstytucyjny uznał, a przedsiębiorcy podzielają jego opinię, że dochody poniżej minimum egzystencji nie powinny być opodatkowane i kwota wolna powinna być podwyższona. Podwyższając kwotę wolną do 6600 zł, ale jedynie osobom zarabiającym mniej niż 550 zł miesięcznie, rząd wykona orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego tylko częściowo - ocenił w przekazanej opinii. - Naszym zdaniem kwota wolna w wysokości minimum egzystencji powinna przysługiwać wszystkim podatnikom - dodał.
Zdaniem Mordasewicza rząd powinien zarazem "jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy zaproponowana zmiana stanowi rozwiązanie docelowe".
Podniesienie kwoty wolnej do 6,6 tys. zł ma nastąpić w drodze senackiej poprawki do nowelizacji ustawy o PIT i CIT, która wydłuża do 1 stycznia 2018 roku dotychczasową kwotę wolną od podatku. Nowela ta była odpowiedzią na ubiegłoroczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że brak waloryzacji kwoty wolnej od podatku jest niezgodny z konstytucją. TK dał czas na zmianę prawa do 1 grudnia 2016 roku. Ustawą w przyszłym tygodniu ma się zająć Senat.