Praktyki w Telewizji Polskiej, klubie parlamentarnym PiS i instytucjach publicznych - taka błyskotliwa kariera ma czekać studentów uczelni ojca Tadeusza Rydzyka. "Newsweek" sprawdził, na ile uczelni przyda się dotacja, o którą z ministrami walczą politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zdominowała polskie tygodniki. Wszystko oczywiście za sprawą 20-milionowej dotacji, którą wciąż może dostać uczelnia. I chociaż ani Ministerstwo Kultury, ani Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego nie mają zamiaru wykładać pieniędzy ze swojego budżetu, to politycy Prawa i Sprawiedliwości nie pozostawiają złudzeń. Źródło pieniędzy na szkołę albo na odwierty geotermalne się znajdzie.
"Newsweek" sprawdził, na ile rzeczywiście szkoła jest "kuźnią profesjonalnej kadry", z kolei w tygodniku "Wprost" Beata Kempa tłumaczy, dlaczego podniesie rękę za dodatkowymi pieniędzmi dla inicjatyw ojca Tadeusza Rydzyka. Przypomnijmy - pierwszą próbę zapisania w nowym budżecie pieniędzy dla przedsiębiorczego redemptorysty z Torunia podjął wicemarszałek Ryszard Terlecki. To on na sejmowej komisji wniósł poprawkę, by 20 mln zł zabrać teatrom i przeznaczyć na uczelnię Rydzyka. Komisja poprawkę przyjęła, Sejm po medialnej wrzawie już nie. To jednak nie oznacza, że pieniądze przepadły. Politycy Prawa i Sprawiedliwości co chwilę podkreślają, że dodatkowe fundusze na pewno się znajdą (zapewniał o tym np. Jarosław Sellin w TOK FM). Na co mogłyby pójść te pieniądze? W zasadzie trudno powiedzieć.
Jak wynika z materiału Małgorzaty Święchowicz i Weroniki Bruździak, Wyższa Szkoła Kultury Medialnej i Społecznej w Toruniu na pewno nie potrzebuje pieniędzy na wyposażenie sal. Studenci na 15 tysiącach metrów kwadratowych mają do dyspozycji sale wykładowe z multimedialnymi rzutnikami, komputerami z pełnym oprogramowaniem i kamerami. W aulach są nawet specjalne kabiny do tłumaczenia wykładów z języka obcego. Dodatkowo studenci mogą spać w wybudowanym dla nich hotelu (miesiąc kosztuje 280 zł). Poza tym bilard, tenis, sala fitness. Wszystko najlepszej jakości i jak zdradzają "Newsweekowi" byli studenci, serwisowane na bieżąco. Jak wskazują autorki, Polska Komisja Akredytacyjna każdą wizytę "raportuje z zachwytem, że wyposażenie mają tu rzadko spotykane".
Skąd na to pieniądze? Spora część z czesnego. Semestr studiów - w zależności od kierunku - kosztuje od 1300 do 1800 złotych. Za rok jest to zatem 3600 zł. Dla porównania dziennikarstwo niestacjonarne na Uniwersytecie Warszawskim kosztuje ponad 5 tys. zł za rok.
I chociaż uczelnia na stronie internetowej podkreśla prestiż i spory dorobek, to inaczej to widzą eksperci. W rankingu miesięcznika "Perspektywy" Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej zajęła 35 miejsce na 50 uczelni (w kategorii szkół niepublicznych oferujących studia magisterskie). Twórcy dostrzegają bardzo rozbudowane zaplecze dla studentów, jednak kuleje innowacyjność, umiędzynarodowienie i baza naukowa. Stąd odległe miejsce w drugiej połowie rankingu.
W środowisku naukowym uczelnia też nie ma zbyt przychylnej opinii. Emanuel Kulczycki, przewodniczący Rady Młodych Naukowców (organu doradczego Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego) sprawdził osiągnięcia naukowe pracowników uczelni. "Dzisiaj usłyszałem w debacie o dotacji dla toruńskiej szkoły, że jest ona dobra, ponieważ prowadzi badania naukowe na wysokim poziomie. Zakładam, że jak ktoś robi badania, to są z tego publikacje" - napisał Kulczycki na swoim profilu społecznościowym i oświadczył: "sprawdzam".
Po przeszukaniu Web of Science oraz SCOPUS (bazy publikacji naukowych) okazało się, że Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej nie może się pochwalić żadną publikacją naukową. To jednak nie powinno dziwić, gdy spojrzymy na listę osób wykładających na uczelni.
Oprócz zwykłych pracowników naukowych - doktorów i profesorów - wykłady prowadzi również całkiem spora grupa polityków. Pełną listę znaleźć możemy w "Newsweeku", są tam między innymi: Jan Szyszko, obecny minister środowiska (wciąż wpisany w program studiów magisterskich na kierunku dziennikarstwo), czy Mariusz Gajda, wiceminister z tego samego resortu. Poza tym przyszłych magistrów uczą posłanka Krystyna Pawłowicz i europosłanka Anna Fotyga.
Beata Kempa
Rodzina Radia Maryja jest kręgosłupem "biało-czerwonej" drużyny
Mały dorobek naukowy nie jest wcale przeszkodą i najprawdopodobniej uczelnia otrzyma dodatkowe finansowanie z budżetu. "Nie widzę przeszkód" - tak Beata Kempa odpowiedziała na pytanie, czy inicjatywy ojca Rydzyka powinny być dodatkowo finansowane ze źródeł publicznych. Kempa w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" zaznacza, że do tej pory katolickie uczelnie były dyskryminowane. "To są bardzo dobre przedsięwzięcia" - tłumaczy i podkreśla, że w głosowaniach, nad przyznaniem pieniędzy, będzie na tak.