Najważniejsze jednak, że zdaniem Gowina polską naukę czeka wkrótce solidny zastrzyk gotówki. - W przyszłym roku nakłady na naukę i szkolnictw wzrosną łącznie o 3,7 mld zł - powiedział.
Z tej sumy 700 mln będzie pochodzić z budżetu, a pozostałe 3 mld zł zostanie uzyskanych dzięki emisji specjalnych obligacji. Co to oznacza konkretnie? Gowin mówił przede wszystkim o podwyżkach - wynagrodzenia na polskich uczelniach mają wzrosnąć.
Minister nauki mówił także o polskich naukowcach, którzy wyjechali z Polski. Według wicepremiera eksodus jest tak wielki, że jakby przełożyć to na skalę ogólnopolską, równałoby się to nagłemu wyjazdowi z kraju dziewięciu milionów obywateli. Dlatego ministerstwo rozpoczyna program "Powroty" skierowany do młodych Polaków pracujących na zagranicznych uczelniach. Cel? Zapewnić im takie same warunki rozwoju w Polsce.
W dalszej kolejności nad Wisłę mają przyjeżdżać młodzi uzdolnieni naukowcy ze świata. - Nie tylko zza wschodniej granicy - zaznaczył Gowin.
Wicepremier wystąpił na scenie ze smartfonem. - To urządzenie może być narzędziem manipulacji wyborczej - powiedział. - Jego mózgiem jest czip. Tylko dwa największe światowe koncerny są w stanie go wyprodukować. My na razie nie mamy takich ambicji, ale przeznaczymy 200 mln zł na badania, abyśmy te czipy mogli poddać kontroli. Te, które są nie tylko w telefonach, ale i samochodach. Odzyskamy nad nimi kontrolę.
Gowin mówił także o konstytucji dla biznesu. Zastąpi ona cztery ustawy. Zapowiedział, że taki będzie trend prac rządu, tj. pójście w kierunku zmniejszania liczby aktów prawnych. Każdy nowy przepis ma oznaczać likwidację co najmniej jednego innego.
Czytaj też: *PiS idzie na całość. Morawiecki zapowiada kolejne programy *