Z danych publikowanych przez Monitor Sądowy i Gospodarczy wynika, że w zeszłym roku upadło 17 firm transportowych, czyli aż o 43 proc. więcej niż rok wcześniej. Niestety tendencja pogłębia się. Tylko do końca września tego roku upadłości w tej branży było już 16. Więcej - o dwie - było tylko w budowlance.
Z kolei jak podaje KUKE, państwowa spółka ubezpieczeniowa wspierająca eksport polskich firm, liczba upadłości i restrukturyzacji w branży transportowej wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy aż dwukrotnie - z poziomu 0,39 proc. we wrześniu 2017 r. do 0,79 proc. w zeszłym miesiącu.
- Jest to pokłosie rosnących cen paliw, rozdrobnienia branży i braku dostępności kierowców - wyjaśnia Tomasz Ślagórski, wiceprezes KUKE. - Cieniem kładzie się również perspektywa wejścia w życie unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, zaskarżonej aktualnie przez Polskę i Węgry do Trybunału Sprawiedliwości UE - dodaje.
Jak pisze "Puls Biznesu", na rynku funkcjonuje obecnie około 34 tys. polskich firm przewozowych, ale zdecydowana większość z nich to małe podmioty, które nie mają szans na konkurowanie z dużymi firmami zachodnimi, szczególnie w okresie zawirowań na rynkach międzynarodowych.
Dużym problemem polskich firm transportowych są zatory płatnicze i utrudniony dostęp do finansowania. Branże dotyka efekt domina - niewypłacalność lub opóźnienia w realizacji zobowiązań przez jedną firmę błyskawicznie powoduje kłopoty z płynnością kontrahentów i podwykonawców.
Firmy borykają się z bardzo dużą dysproporcją pomiędzy terminami płatności wychodzących i przychodzących. Często płacić muszą z góry, ale na przelew czekają nawet kilka miesięcy. To powoduje, że dla banków są klientami wysokiego ryzyka i często nie mogą ratować się kredytami odnawialnymi, nie mówiąc o kredytach na inwestycje w tabor.
Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że prawie jedna piąta polskich firm transportowych jest już zadłużona na niemal miliard złotych.
Olbrzymim czynnikiem ryzyka jest wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Obecnie polskie firmy transportowe realizują aż co czwarty transport drogowy do tego kraju, ale po brexicie sytuacja pogorszy się. Firmy spodziewają się wydłużenia czasu oczekiwania na odprawę na granicy i wzrostu kosztów.
Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych mówił niedawno, że sytuacja polskich firm transportowych staje się coraz gorsza także dlatego, że "gęstnieje sieć nielegalnych uczestników rynku".
Branża transportowa narzeka także nie nierówność stron w umowach. Firmy transportowe muszą płacić bardzo wysokie kary za każde spóźnienie, a firmy spedycyjne zastrzegają sobie możliwość odwołania przewozu, nawet gdy ciężarówka została już podstawiona.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl